Rozumiem, kiedy do brutalnej, kłamliwej gry politycznej wciąga się polityków. Ale jeśli Donald Tusk w sposób bezczelny i cyniczny kłamliwie wykorzystuje do brudnej gry politycznej dzieci poczęte in vitro używając ich całkowicie przedmiotowo po to tylko, żeby hejtować przeciwników politycznych, kłamliwie oskarżając ich o rzeczy, których nigdy nie zrobili, jak np. mnie, to jest już przekroczenie wszystkich granic – mówił w rozmowie w TVP3 Lublin, minister edukacji Przemysław Czarnek.

Pozew jest absolutnie konieczny. Nie ze względu na mnie, ale ze względu na to, że ten hejt Tuska, służalczych wobec niego tysięcy lewackich internautów, którzy natychmiast rzucają się do gardła przeciwników politycznych i mediów, takich jak TVN, który trzeba powstrzymać – powiedział minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek.

Jesteśmy na ponad rok przed wyborami, więc ta kampania wyborcza dopiero się rozpoczyna. Więc jeżeli w tym momencie te granice są w ten sposób przekraczane, to pozew jest konieczny i on będzie w tym tygodniu skierowany przeciwko Donaldowi Tuskowi. Stop kłamstwu, manipulacji i przede wszystkim hejtowaniu przeciwników politycznych – wskazał.

Pan Minister @CzarnekP
"Pozew jest absolutnie konieczny. Nie ze względu na mnie, ale ze względu na to, że ten hejt Tuska, służalczych wobec niego tysięcy lewackich internautów, którzy natychmiast rzucają się do gardła przeciwników politycznych i mediów, takich jak TVN" pic.twitter.com/xDCFcpIUR8
— Przesympatyczna Renatka (@tylko_prawda_) August 15, 2022

REKLAMA

Przemysław Czarnek pobytu w ministerialnym fotelu nie może uznać za zbyt spokojny. I nie, wcale nie jest tak, że pokornego cielaka, ssącego za dziecka dwie matki, ktoś wyciąga do odpowiedzi na siłę i za uszy, a następnie zadaje pytania, na które wiadomo, że nie zna odpowiedzi tylko po to, żeby poddać go karze. On, choć kompletnie nieprzygotowany, sam się do tej odpowiedzi wyrywa.

Oświata, którą zarządza, co rusz szokuje. A raczej zmiany, jakie funduje w niej konserwatywny polityk.

Tak jest. Złapiesz Tuska za rękę, to powie, że to nie jego ręka. Stare, sprawdzone metody, używane 102 lata temu także przez bolszewików. Uwaga, sprawdzają się… ale tylko na krótką metę. https://t.co/6is7LPj8cm
— Przemysław Czarnek (@CzarnekP) August 15, 2022

Kiedy czyta się o kolejnych mniejszych lub większych skandalach w polskim szkolnictwie, nasuwa się pytanie, kiedy nauczyciele przestaną to znosić. Nie dość, że zarabiają wręcz niegodnie, to jeszcze ostatnie zmiany programowe, to czego każe im się uczyć dzieci oraz w jaki sposób, znacząco odbiega od standardów większości z nich.

Mimo, że obecnie nauczyciele i uczniowie przebywają na urlopach, o szkołach znów zrobiło się głośno. Minister Czarnek od początku swojej pracy w ministerstwie nauki forsuje szereg zmian, które mają sprawić, że szkoła będzie bardziej polska. Bardziej narodowa. Bliższa Bogu i ojczyźnie. Nie wszystkim, co jasne, się to jednak podoba.

Tym razem cały raban dotyczy książki do nowego, szkolnego przedmiotu: „Historia i teraźniejszość”. To twór, który ma zastąpić w polskim szkolnictwie Wiedzę o społeczeństwie, czyli popularny przez lata WOS.

zobacz także

Skoro nowy przedmiot, to trzeba do niego rzecz jasna nowej książki. Ktoś musi ją napisać. Zwrócono się więc z prośbą o pomoc do prof. Wojciecha Roszkowskiego. Jak czytamy w jego CV, jest historykiem i ekonomistą, a profesurę przyznano mu za osiągnięcia w dziedzinie nauk humanistycznych.

O książce, którą napisał do nowego przedmiotu głośno jest dlatego, że w sieci pojawiają się co jakiś czas jej fragmenty, które dość mocno bulwersują wiele osób. Mówiąc prosto z mostu, to bardzo „czarnkowa” książka, która dokładnie pasuje do sposobu postrzegania świata, jaki obecny minister chce wlewać dzieciom do głów.

zobacz także

Skłania to do postawienia zasadniczego pytania: kto będzie kochał wyprodukowane w ten sposób dzieci? Państwo, które bierze pod swoje skrzydła tego rodzaju 'produkcję’?” Miłość rodzicielska była i pozostanie podstawą tożsamości każdego człowieka, a jej brak jest przyczyną wszystkich prawie wynaturzeń natury ludzkie – można przeczytać w podręczniku.

Cytat powyżej, odnosi się do dzieci, które poczęte zostały metodą in vitro.

REKLAMA

Sprawę szeroko komentował już przewodniczący PO, Donald Tusk.

W podręczniku wymyślonym przez Czarnka i jego wspólników można przeczytać, że dzieci poczęte metodą in vitro są dziećmi z hodowli, których nikt nie kocha…

Dla nich nie ma granic łajdactwa. Nie ma dla nich linii, której nie przekroczą. @donaldtusk w Jaktorowie👇 pic.twitter.com/0o770MlauD
— PlatformaObywatelska (@Platforma_org) August 11, 2022

Zawartość nowego podręcznika, z którego dzieci mają zacząć się uczyć już we wrześniu, rozwścieczyła nie tylko Tuska. Na jednym z najpopularniejszych portali zrzutkowych, „zrzutka.pl”, pojawiła się kwesta założona przez rodzica dziecka, które na świat przyszło metodą in vitro. Chce on pozwać ministra Czarnka.

Mam na imię Kamil. Przez wiele lat razem z żoną starliśmy się naturalnie o dziecko, ale dopiero metoda in-vitro pozwoliła nam mieć najjaśniejszą iskierkę w naszym życiu, moją ukochaną Córeczkę. Ten, komu poczęcie dziecka nie sprawiło problemu (lub było to niespodzianką), nigdy nie zrozumie tych dziesiątków tysięcy ludzi, którzy całymi latami się o dziecko bezskutecznie starają. Jasne? To do meritum – rozpoczyna swój wpis pan Kamil.

Dalej autor wpisu przekonuje, że cytat o dzieciak poczętych metodą in vitro jest haniebny.

Autor zapomniał, że metoda in-vitro nie jest metodą produkcji ludzi, ale metodą LECZENIA NIEPŁODNOŚCI, z którą zmaga się w Polsce ok 1,5 miliona par, czyli 15%-20% par w wieku rozrodczym (i ta liczba co roku się powiększa)!

Najjaśniejszy rząd PiS i o tym też pomyślał, likwidując w 2016 r. ogólnopolski program in-vitro. Wprowadził w zamian metodę leczenia niepłodności nazywaną „naprotechnologią” (połączenie kalendarzyka, diety i modłów). Oficjalne wyniki? Proszę bardzo: in-vitro (2013 r. – 2016 r.) – 21.000 urodzonych dzieci, naprotechnlogia (2016 r. – 2018 r.) – 70 (słownie: siedemdziesiąt) urodzonych dzieci – wylicza pan Kamil.

REKLAMA

Ojciec chce walczyć o bezpieczeństwo swojej córki.

W normalnych warunkach wyciągnąłbym z kieszeni pieniądze i opłacił prawnika, ale w mojej rodzinie w ostatnim czasie miał miejsce nieszczęśliwy wypadek, który dosyć mocno zaangażował mnie finansowo, dlatego zwracam się z uprzejmą prośbą o wsparcie i pomoc w opłaceniu Kancelarii, która w moim imieniu pozwie Ministerstwo Edukacji i Nauki czyli min. Przemysława Czarnka oraz autora tego hejterskiego i kompletnie nienadającego się do edukacji (nawet dżdżownic) podręcznika. Sprawa będzie trwała dłużej niż medialne zainteresowanie nią, dlatego zbieram kwotę, która pozwoli mi przez najbliższe lata prowadzić ten spór sądowy – zapowiada.

Link do zbiórki: https://zrzutka.pl/h9exzp. Na tę chwilę zebrano prawie 127 tys. zł. Autor zakładał, że na jego cele wystarczy mu 30 tys. zł.

Pisowski minister szokuje. „Służalcze tysiące lewackich internautów” rzuciło się w imię „in vitro”. Czarnek idzie do sądu!