Joachim Brudziński, europoseł, i jeden z najbardziej zaufanych polityków prezesa PiS wyraźnie się zirytował jednym z pytań ze strony dziennikarki TVN24. Zaczął opowiadać o brzydkich „sugestiach”. Do mojej kieszeni? – zapytał w pewnym momencie Brudziński.

Nawet w pani pytaniu, jest taka brzydka sugestia, że były to środki ze spółek skarbu państwa wpłacane gdzie? Do mojej kieszeni? Do mnie osobiście? – dopytywał dziennikre Brudziński.

I dodał: Próbuje się tworzyć takie wrażenie, że partia polityczna to jest coś brudnego, coś złego.

🤬🤬 Posłuchajcie sami co Joachim Brudziński myśli o ludziach, którzy niekoniecznie zgadzają się z pisem 👇
Czy " dzicz" to słyszy???🤬
I mówi to człowiek który wolał "cała Polska z was się śmieje, komuniści i złodzieje" pic.twitter.com/umfpspFGfO
— Artur (@ArturooArtur) January 2, 2023

O co poszło? Dziennikarka TVN24 Maja Wójcikowska zapytała o kulisy ujawnione w części w reportażu TVN24 „Do spółki z PiS. Finansowe plecy”. Wynika z niego, że w 2019 r. osoby zatrudnione w zależnych od rządu spółkach i państwowych instytucjach wpłaciły na kampanię Brudzińskiego ponad 400 tys. zł.

REKLAMA

zobacz także

Brudziński mówił, że odpowiedział na wszystkie pytania dziennikarzy TVN24, którzy przygotowali reportaż na temat finansowania jego kampanii wyborczej, ale część z jego wypowiedzi w materiale się nie pojawiła.

Wtedy stwierdziłem, że jaka stacja, taka afera – podkreślił europoseł PiS.

Jak dodał – są dwa sposoby finansowania kampanii wyborczych.

Joachim Brudziński zapowiedział właśnie prowadzenie kampanii wyborczej w parafiach. Sojusz Kościoła i PiS ma się dobrze. Szkoda, że Kościół myśli o doraźnych korzyściach, a nie widzi, jak bardzo sobie szkodzi zajmując się polityką.
— Aleksander Miszalski (@OlekMiszalski) January 2, 2023

Jeden z nich to przynoszenie partiom pieniędzy „w reklamówkach z Biedronki”. Drugi to „na kanapki”. Tymi kanapkami mają być pliki pieniędzy dostarczane politykom przez przedsiębiorców w zamian za odpowiednio rozstrzygnięte przetargi.

Na przestrzeni ostatnich dziesięcioleci partie polityczne wielokrotnie były w ten sposób finansowane. Ja zapytałem pani kolegów, czy oni uważają, że ten sposób finansowania partii jest właściwy, skoro się nim nie zajmują, tylko poświęcają czas na opisanie sposobu finansowania partii, który jest expressis verbis opisany w Kodeksie wyborczym – podkreślił Brudziński.

Brudziński zarzucił TVN24, że w „kabotyński sposób” przedstawiają jego i jego kolegów i koleżanki z partii.

To jest taki sposób rodem z podręcznika chodnikowego akwizytora. Otóż zadają pytania, ja na te pytania odpowiadam, dziękuję pani kolegom, odchodzę, a oni lecą i nagrywają moje plecy po to, żeby później w materiale pokazać, jak polityk ucieka, jak boi się odpowiadać – atakował europoseł.

Rozhisteryzowany J. Brudziński na konferencji prasowej premiera. W ogniu pytań o niejasne finansowanie kampanii kandydatów PiS traci grunt pod nogami. Zmiana wątków, dodawanie nowych, odbieganie od tematu…
— Alicja Cichoń (@CichonAlicja) January 2, 2023

Jak dodał: nawet w pani pytaniu, jest taka brzydka sugestia, że były to środki ze spółek skarbu państwa wpłacane gdzie? Do mojej kieszeni? Do mnie osobiście? Próbuje się tworzyć takie wrażenie, że partia polityczna to jest coś brudnego, coś złego. Proszę doczytać. To są środki, na które Joachim Brudziński nie ma najmniejszego wpływu – mówił dalej.

By zacząć kpić z dziennikarzy TVN24.

Wszystkie informacje, które dotyczą finansowania kampanii, są dostępne na stronie internetowej KPW. Cóż to za dziennikarskie śledztwo? – dopytywał.

Źródło: Onet. Fot. PiS

Brudziński wpadł w histerię. Ostre spięcie z dziennikarką TVN24. „Dzicz!”