Rozmowa w Onecie. Z niej wynika jedno, związki sportowe nie są za prezesem PKOL Radosławem Piesiewiczem, ale w są zdecydowanie przeciwko ministrowi sportu Sławomirowi Nitrasowi! Prezes Polskiego Związku Badmintona ?Marek Krajewski mówi wprost – prokuratura będzie się miała czym zająć w samym ministerstwie.

Polski Związek Badmintona skierował przeciwko ministrowi Nitrasowi sprawę do sądu. Domaga się odszkodowania. Zawiadomił także prokuraturę o nieprawidłowościach w ministerstwie.

W ostatnich tygodniach doszło do wypowiedzenia wojny PIesiewiczowi ze strony Nitrasa. Ten ostatni opowiadał publicznie, żę prezes PKOL zarabia ponad 100 ty. miesięcznie. Delikatnie rzecz ujmując rozminął się z prawdą. Ale największym problemem Nitrasa, który w sporcie zawodowym porusza się jak przysłowiowy słoń w składzie porcelany, są pomysły Nitrasa na życie związków sportowych w Polsce.

Minister rzucił oskarżenia, ale wyjaśnienia pokazały jasno, że król jest nagi. To było populistyczne gadanie – mówi krótko Krajewski w rozmowie z Onetem.

REKLAMA

zobacz także

Więc środowisko jest za Piesiewiczem? – pada pytanie.

Nie powiem, że za Piesiewiczem, natomiast mogę zaryzykować stwierdzenie, że zjednoczyło się przeciwko ministrowi sportu, który wypowiedział wojnę związkom sportowym. Najpierw obarczył związki odpowiedzialnością za słabe wyniki – odpowiada Krajewski.

Ministerstwo pokazało, że na przygotowania związki dostały 750 mln zł.

Na trzy lata. To ja bym zapytał: skąd się biorą sukcesy w sporcie wyczynowym? Odpowiedź jest prosta. Z nakładów. Ostatnio przeczytałem w „Gazecie Wyborczej”, że Hiszpania – a więc kraj podobny do Polski pod względem ludności i nieco mocniejszy ekonomicznie – tylko w zeszłym roku wydała na sport równowartość 1,6 mld zł – komentuje Krajewski.

I przypomina, że za wyniki w sporcie odpowiada i ministerstwo, które nie chce się do tego przyznać i związki sportowe.

Proszę zobaczyć, ile daje minister na akademie piłkarskie, a ile na związki. Na swoją Pogoń Szczecin przekazał 1,6 mln zł, na naszą całą dyscyplinę 2 mln – podkreśla Krajewski. Taki sam związek na Ukrainie ma trzy razy więcej. Kraj w stanie wojny.

Panu zarzucił, że wykorzystaliście środki z ministerstwa do prowadzenia kampanii wyborczej PiS -pada pytanie.

Nasłano na nas kontrolę NIK. I wie pan, co ta kontrola wykazała? Musimy zwrócić niecałe 6 tys. zł, za to, że opłaciliśmy trenerów nie z tej puli, co trzeba. A minister domagał się 1,4 mln – odpowiada Krajewski i dodaje:

Kontrolerzy NIK rozprawili się brutalnie z jego tezami. To pokazuje, jaka jest jego metoda. Zakrzyczeć, narobić smrodu, obrzucić łajnem i liczyć na rozgłos.

Źródło: Onet. Fot. ARC

Członek zarządu PKOl i prezes Polskiego Związku Badmintona mówi, że Nitras kłamał w sprawie Piesiewicza?!