Jak on to przeżył, nie wiadomo. Jak utrzymał się na swoim fotelu, jeszcze mniej. Pierwszy – komendant główny policji – i jego granatnik zabawka, którą o mało komendy nie wysadził. Profesjonalizm najwyższej próby, i cud, że nikt w tym zdarzeniu nie ucierpiał. Chyba nikt?

Ujawniam najbardziej strzeżoną tajemnicę państwa PiS. Te zdjęcia nigdy nie miały ujrzeć światła dziennego. 15.X zmienimy Polskę na lepszą – pisze senator PO Krzysztof Brejza.

To zdjęcia z miejsca samozamachu? Jarosław Szymczyk, pierwszy policjant w Polsce wysadza swój gabinet i jest według prokuratury poszkodowanym.

Ujawniam najbardziej strzeżoną tajemnicę państwa PiS. Te zdjęcia nigdy nie miały ujrzeć światła dziennego.
15.X zmienimy Polskę na lepszą.#Bydgoszcz #Inowrocław #Nakło #Żnin #Świecie #Mogilno #Strzelno #Kruszwica #Tuchola #BrejzaNr3NaLiścieKOwBydgoszczyDoSejmu pic.twitter.com/le4ZWFQuaQ
— Krzysztof Brejza (@KrzysztofBrejza) September 18, 2023

To miał być głośnik, zamiast tego „pierwszy” przywiózł sobie z Ukrainy podarek. I nikt na granicy nie sprawdził, co to za podarek. Kto by kontrolował komendanta głównego policji?

REKLAMA

zobacz także

W środę 14 grudnia w Komendzie Głównej Policji w Warszawie, a dokładniej w gabinecie komendanta, doszło do niecodziennego zdarzenia. Wybuch granatnika, który był prezentem od Ukraińców, zniszczył strop budynku. Media przytaczają dziś, co o sprawie mówi poszkodowany w wypadku komendant.

Generał Jarosław Szymczyk Komendantem Głównym Policji został w 2016 roku. Jak pisała wczoraj „Wyborcza”, komentatorzy chwalili rząd PiS za ten wybór, bo był on apolityczny. Szymczak przeszedł drogę od szeregowego policjanta do gabinetu szefa policji w kraju.

Kiedy pierwszy raz wchodził do swojego pomieszczenia, nie spodziewał się z pewnością, że kilka lat później dojdzie w nim do wybuchu, o którym będzie mówiła cała Polska. Co wydarzyło się 14 grudnia. Media zdradzają relację poszkodowanego komendanta.

Do uszkodzenia stropu doszło wczoraj w pomieszczeniu służby ochronnej. Jest to pomieszczenie niejawne, w którym znajdują się urządzenia związane z zapewnieniem ochrony obiektów KGP, dlatego nie możemy udzielać żadnych informacji – komentował na gorąco dla Onetu rzecznik policji, dr Mariusz Ciarka.

REKLAMA

Dziś kulisy sprawy odsłania RMF24. Informator, którym ma być jeden z członków delegacji towarzyszącej Szymczykowi podczas wizyty w Ukrainie zdradza, że granatnik, który wybuchnął w gabinecie szefa polskiej policji, był prezentem od gospodarzy spotkania.

To miałby być dwa zużyte podczas walk z Rosjanami, ukraińskie granatniki przeciwpancerne. Portal twierdzi, że miało chodzić o niemieckiej produkcji granatniki RGW-90. Są to granatniki jednorazowe, służące do przebijania pancerzy, ale mogące również pełnić funkcję broni odłamkowo-burzącej.

zobacz także

Po powrocie do kraju, gen. Szymczyk miał zostawić prezent na zapleczu swojego gabinetu w KGP.

Szef polskiej policji przekazał nam, że następnego dnia po powrocie chciał przełożyć prezenty od Ukraińców na zapleczu swojego gabinetu. W chwili, kiedy przestawił pionowo na podłodze jeden z granatników, dosłownie po sekundzie doszło do eksplozji – cytuje go RMF.

Eksperci twierdzą, że granatnik sam wystrzelić nie miał prawa. Chyba, że komendant nacisnął któryś z elementów tuby po granatniku, a sam sprzęt, przed podarowaniem go Polakowi, nie został przez Ukraińców dobrze sprawdzony.

źródło: media, foto: wikipedia

Generał granatnik? Cud, że nikt tam nie zginął. Zdjęcia wbijają w fotel!