Chcę podziękować ogromnie i z całego serca Elżbiecie Jaworowicz i „Sprawie dla reportera” dlatego, że ten program zapoczątkował pewien proces, ale ja też otrzymałam szansę, pokazania malutkiego tylko wycinka, czym się zajmuję, tego, kim jestem – zaczęła skromnie Tamara Gonzalez-Perea, była prowadząca Pytanie na Śdniadanie w TVP2.

Dziś Tamarę zastępuje gwiazda „M jak Miłość” Kasia Cichopek, ale Tamara wciąż ma wiele do zaoferowania.

Choć to wzbudziło wiele kontrowersji, to wyjście do świata, z czym ja i co inni robią, jest niesamowicie ważne. Ja za tą szansę dziękuję i to wystąpienie było absolutnie przełomowe w moim życiu pod wieloma względami. – rozpoczęła w nagraniu Tamara Gonzalez-Perea.

To była długa przerwa, bo 2-miesięczna, od mediów społecznościowych naszej szamanki. Zasłynęła jako szafiarka i blogerka modowa, później prowadząca „Pytanie na śniadanie”, a teraz „terapeutka ustawień systemowych, praktyk totalnej biologii, soul coach, terapeutka uzdrawiania dźwiękiem”.

Ostatni występ w „Sprawie dla reportera”, w którym zagrała na swoim szamańskim bębnie i odśpiewała „co jej przypłynęło” do duszy i serca, wywołało ogromne poruszenie.

Bez wątpienia, „wystąpienie było przełomowe”, nie tylko dla Gonzalez-Perei, ale dla wszystkich widzów. Bohaterka w końcu zabrała głos w sprawie.

REKLAMA

Przeczytałam setki komentarzy i wiadomości na mój temat. Nazwali mnie tam „oszustką”, „czarnuchą”. Dostałam setki wiadomości od ludzi, których ja nigdy nie poznałam, którzy życzyli mi śmierci i życzyli mi, „żebym zdechła”. – mówi w 30 minutowym nagraniu.

Kontrowersje wzbudziła także swoim sklepem, w którym sprzedaje szamańskie gadżety w horrendalnych cenach. Wielu internautów uważa, że asortyment jej magicznego sklepu pochodzi z taniej platformy sprzedażowej z Chin. Mowa o Aliexpress, gdzie odbiorcy znaleźli bardzo podobne gadżety w o wiele niższych cenach.

Perea twierdzi, że podobieństwo oferowanych przez nią produktów do zdjęć z AliExpress czy innego sklepu o niczym nie świadczy. Za przykład podaje podróbki światowych marek, jak np. torebki Chanel czy Louis Vuitton, które wcale oryginalne nie są, a ceną kuszą.

zobacz także

Szamanka wyjaśniła jak powstają jej gadżety.

Nasze bębny są wykonywane ręcznie przez Maksa, który pochodzi z Ukrainy. To są bębny szamańskie robione w tradycji syberyjskiej. Nie mają absolutnie nic wspólnego ze zdjęciami, które są publikowane. Taki bęben to jest rzecz niezwykle osobista. Bębny szamańskie są głęboko uzdrawiającym narzędziem. – tłumaczyła.

Dodała, że dowodem jej słów są faktury, które może zaprezentować, a już niedługo zamierza wykorzystać przy pomocy swojego prawnika. Gonzalez-Perea chce pokazać wszystkim, że nie kłamie, a szamanizm ma we krwi. Wspomniała bowiem, że jej drzewo genealogiczne jest niezwykle ciekawe.

Dumna jest, że jej przodkinie wywodzą się z… dżungli! Szamanka uważa, że to przesądza o jej życiowej misji. Jest stworzona do leczenia ludzi bębnami i ma za to komu dziękować.

Ludzie, którzy mnie znają osobiście, którzy ze mną pracują, doskonale wiedzą, że szamanizm jest i był zawsze częścią mojej drogi, mojej tożsamości. Przede wszystkim dlatego i mówię to z dumą, że ja wywodzę się z linii szamanek od strony mojego taty. Moja babcia jest, a moja prababcia była szamanką z dżungli. – dodaje na koniec.

View this post on Instagram

źródło: pudelek.pl, Instagram. Media: Tamara Gonzalez-Perea Instagram screen

Była gwiazda TVP: Moi przodkowie to szamanie z dżungli! „Polacy życzą mi, żebym zdechła”