Nazywają go „spowiednikiem gwiazd”. Ks. Janusz Koplewski ze szczecińskiej parafii św. Kazimierza opowiada „Faktowi”, jak kiedyś został wyproszony z sali podczas odwiedzin duszpasterskich w szpitalu.

Jak co roku, w czasie kolęd w kościele katolickim, w mediach sporo można przeczytać o absurdach, które towarzyszą wyjściu kapłanom do wiernych. W Przygędzy (woj. śląskie), ksiądz podał swoim wiernym konkretne wytyczne, przede wszystkim żywieniowe, odnośnie swojej obecności w ich domostwach.

Oczywiście, są też księża walczący ze stereotypami. Tacy, którzy próbują zmienić myślenie o kolędzie i udowodnić, że koperta jest tylko jej elementem, a nie głównym celem.

Wielu księży, widząc sytuację rodziny, odmawia wzięcia ofiary. Pewnego razu, gdy odmówiłem przyjęcia ofiary, ojciec rodziny powiedział, że będzie to dla niego zniewagą – zdradza ks. Sebastian Picur.

REKLAMA

W ostatniej rozmowie z „Faktem”, o kolędzie opowiedział również ks. Janusz Koplewski. Wprowadził on zasadę w myśl której udaje się po kolędzie tylko do domów parafian, którzy wcześniej go zaproszą.

Dzięki takiemu rozwiązaniu, można uniknąć kłopotliwych sytuacji.

Wchodzę do domu i pytam się dziecka, gdzie tatuś, a dziecko mi odpowiada, że w łazience. Mówię mu: „Poczekamy na tatę”, bo myślałem, że tam na chwilę tylko poszedł w wiadomym celu. A chłopiec mi odpowiada: „Proszę księdza, on tam będzie siedział całą kolędę” – mówi w rozmowie z dziennikiem duchowny.

zobacz także

To jednak nie najgorsze, co spotkało go podczas odwiedzin duszpasterskich.

Byłem na OIOM-ie w szpitalu. Na kardiologii. Jakaś pani zareagowała na mój widok furią. I to do tego stopnia, że aż jej niebezpiecznie ciśnienie podskoczyło. Były wyzwiska – zdradza.

Pielęgniarka poprosiła, żebym poszedł, bo pacjentka im zejdzie. A wystarczyło powiedzieć normalnie, że widok księdza jest dla kogoś trudny i że prosi się o opuszczenie oddziału. Niepotrzebne były ta agresja i słownictwo wulgarne. Dlatego wolę te zaproszenia – tłumaczy.

źródło: Onet, Fakt

„Ksiądz już wyjdzie, bo mi pacjent zejdzie”. Takiej kolędy jeszcze nie było!