Po aferach w Polskim Związku Piłki Nożnej kurz opadł. Cezary Kulesza, szef federacji, zdecydował się wreszcie przerwać milczenie i porozmawiał z Interią.

Wpierw afera z wpuszczeniem na pokład samolotu z piłkarzami reprezentacji Polski Mirosława Stasiaka. Człowiek skazany za korupcję w polskiej piłce, mógł spacerować po pokładzie samolotu obok Roberta Lewandowskiego czy Piotra Zielińskiego.

Kilka dni później – oferta dla Fernando Santosa z Arabii Saudyjskiej. Ta sama w sobie aferą nie była, to nic dziwnego, że kluby chcą proponować pracę piłkarzom czy trenerom, którzy mają pracodawcę. Komunikacja federacji zawiodła jednak na całej linii i PZPN po latach dobrego PR-u, znów stał się obiektem drwin i przykładem amatorki.

Popełniliśmy błędy, za które ja, jako prezes, płacę cenę. Za mną kilka ciężkich tygodni, chociaż jeśli mam być szczery, to najgorzej czułem się po meczu z Mołdawią. Wtedy byłem wściekły. A jakby tego było mało, spadła na nas sprawa z panem Stasiakiem – powiedział w rozmowie z Interią Cezary Kulesza.

REKLAMA

Prezes związku stwierdził, że nie ma kogo pociągnąć do odpowiedzialności, za wpuszczenie Stasiaka na pokład samolotu, ponieważ w jego organizacji nie było dotychczas procedur, według których goście związku mieli być weryfikowani.

Sponsorzy mieli prawo ich zapraszać, a PZPN ich nie prześwietlał. Wszystko opierało się na zaufaniu. Gdyby więc istniały procedury, a ktoś by ich nie dopełnił, to wyciągnąłbym wobec takiej osoby konsekwencje. Ale procedur nie było – chociaż jak widzimy, powinny. Dlatego podjąłem decyzję, że ta kwestia się zmieni i od teraz przed każdym wylotem będziemy weryfikować listę pasażerów – stwierdził Kulesza.

Jako szef biorę wszystko na siebie. I przepraszam polskich kibiców, że taka sytuacja w ogóle miała miejsce. Gwarantuję też, że to się nigdy nie powtórzy

zobacz także

To nic, że PZPN Kuleszy skrócił Stasiakowi okres wykluczenia z działalności przy piłce. Pierwotna decyzja związku zakazywała mu dożywotnio pracy w polskiej piłce.

Zostało rozpatrzone pozytywnie [odwołanie Stasiaka], skracając mu zakaz funkcjonowania w strukturach piłkarskich do 2026 roku – powiedział szef PZPN.

Kulesza opowiedział także o sytuacji z ofertą pracy dla selekcjonera, Fernando Santosa, którą trener miał otrzymać z Arabii Saudyjskiej. Kiedy media huczały, że ma odejść, PZPN nie mógł się do swojego pracownika dodzwonić, bo był na wczasach.

Był totalnie zaskoczony, myślał, że to my chcemy się pożegnać z nim. Nie wiedział o żadnej ofercie. To była plotka. A przynajmniej selekcjoner tak twierdził. Jasno zadeklarował, że zostaje z nami i dalej walczy o awans na turniej [Euro 2024 w Niemczech]. Po to tu przyszedł i to jego cel – zakończył Kulesza.

źródło: Interia, PAP, Radio ZET, foto: PAP

Kulesza zabrał głos po aferach w PZPN. „Procedur nie było, ja płacę za to cenę”