Kobieta od ubiegłego roku zajmowała się schorowaną matką. Musiała zrezygnować z pracy, by poświęcić jej czas, więc jej sytuacja materialna się pogorszyła. W lipcu tego roku jej matka zmarła, więc parafianka zwróciła się do proboszcza, by zamówić mszę pogrzebową.
Ostatnim życzeniem jej matki było, aby proboszcz wziął udział w pogrzebie. Kobieta postanowiła spełnić jej prośbę, jednak zdębiała, gdy usłyszała kwotę jakiej zażądał od niej ks. Skalski.
I wspomniała, że za pogrzeb dziadka płaciła 300 zł. Przekazała proboszczowi, że jej sytuacja materialna nie pozwala na zapłacenie tak dużej kwoty. Zaproponowała 500 zł. Co z kolei nie spodobało się księdzu.
I zaczął się targować z kobietą. Zasugerował kwotę 1000 zł. Kobieta podkreśliła, że jej mama była związana z kościołem i wspomniała, że w przypadku tak wysokiej opłaty będzie musiała poszukać innej parafii. Dopiero wtedy proboszcz jej uległ i zgodził się, żeby zapłaciła za pogrzeb 500 zł.
Parafianka pamiętała o życzeniu mamy, by to proboszcz sprawował mszę pogrzebową w jej intencji i upewniła się czy rzeczywiście tak będzie.
Ja albo ktoś inny – usłyszała w odpowiedzi.
Następnego dnia odbyła się msza, którą odprawił jednak inny ksiądz.
Postanowiła nagłośnić sprawę i zwróciła się do mediów. Postępowanie proboszcza określiła jako „bardzo niestosowne i krzywdzące”.
Dziennikarze „Gazety Wyborczej” zapytali o tę sprawę proboszcza Edmunda Skalskiego. Ten jednak nie zabrał głosu. Z zapytaniem zwrócono się też do rzecznika archidiecezji gdańskiej, ks. Michała Kwiecień, który potwierdził, że ofiara za usługi kościelne jest dobrowolna.
źródło: Media