Czasem chyba warto zastanowić się, czy wszystko co się uważa, koniecznie musi ujrzeć światło dzienne. Szczególnie, kiedy jest się pracującym dla narodu i za jego pieniądze, politykiem.

Wywiad z Super Expressem będzie pewnie dla Władysława Teofila Bartoszewskiego z PSL czymś, co wypominać będą mu dziennikarze oraz wyborcy do końca politycznej drogi. W rozmowie z dziennikiem doświadczony parlamentarzysta opowiada o kulisach swojego zawodowego życia.

Niektóre wypowiedzi mogą wprawić w osłupienie, w szczególności z perspektywy pracującego za średnią krajową etatowca, czy emeryta, która z odkładanych przez całe życie składek otrzymuje tyle, że co miesiąc musi dokonywać wyboru: leki czy jedzenie.

Władysław Teofil Bartoszewski, foto: Wikipedia

Polityk, chyba z własnej, nieprzymuszonej woli, postanowił wpuścić dziennikarzy Super Expressu do swojego, jak sam go nazywa, „Dworku w Chajętach”. Brukowiec opisuje, że syn ś.p. prof. Władysława Bartoszewskiego, mieszka w 500-metrowym dworku pod Warszawą. Do jego dyspozycji są m.in. łazienka dla psów czy stuletni fortepian.

REKLAMA

Chajęty, gdzie mieszkam, są zbyt daleko, żebym stamtąd dojeżdżał i wracał po nocy. W Dworku w Chajętach mieszkam, ale nie jestem jego właścicielem – mówi w rozmowie z „SE”.

Chajęty od ul. Wiejskiej w Warszawie, gdzie znajduje się Sejm, dzieli 45 km. Dojazd, dzięki drodze ekspresowej S8 zajmuje niecałe 40 minut. Aby ułatwić sobie pracę w parlamencie, Bartoszewski na czas posiedzeń sejmu mieszka w wynajmowanym mieszkaniu w Warszawie. Płaci za to sejm. Posłowie mogą znaleźć takie lokum i przedkładać rachunki za jego wynajem w kancelarii sejmu. Podatnicy płacą za to miesięcznie maksymalnie 3,5 tys. zł. Możliwe jest to nawet wtedy, kiedy poseł mieszka tak blisko sejmu.

Bywam w mieszkaniu w Warszawie bardzo często. Kiedy obradujemy przez całą noc, to jest mi ciężko się przemieszczać. Tak samo, gdy posiedzenia zaczynają się od świtu, to jest mi ciężko dojechać do Warszawy. Mógłbym mieszkać w hotelu sejmowym, ale wygodniej jest mi mieć mieszkanie – tłumaczy 68-letni polityk.

zobacz także

Bartoszewski (PSL): "Chajęty, gdzie mieszkam, są zbyt daleko, żebym stamtąd dojeżdżał i wracał po nocy"
Tak tłumaczy się poseł PSL dlaczego na koszt Sejmu wynajmuje mieszkanie w Warszawie. Z dworku o którym mowa do Sejmu jest… 40 minut drogi.
— Mikołaj Wróbelek ™ (@MikiWrobelek_) January 26, 2023

Nie widzę powodu, aby rezygnować z mieszkania w Warszawie, bo to nikomu nie pomoże, a ja nie blokuję do końca kadencji pokoju w hotelu sejmowym – twierdzi.

Jego zdaniem, 45 kilometrów do zbyt daleko, aby dojeżdżać do sejmu z miejsca, w którym mieszka na co dzień.

REKLAMA

Chajęty, gdzie mieszkam, są zbyt daleko, żebym stamtąd dojeżdżał i wracał po nocy. W Dworku w Chajętach mieszkam, ale nie jestem jego właścicielem – mówi Super Expressowi.

Ludzkie dramaty. pic.twitter.com/ZbGJVyeVcU
— Jakub Boomer (@JakubMokotow) January 26, 2023

Dziennik podaje, że z oświadczenia majątkowego parlamentarzysty wynika, iż jest on właścicielem wartej 500 tys. zł. działki. Ma również wart 40 tys. zł. zegarek. Tłumaczy, jak musi obchodzić się z tak drogim sprzętem.

REKLAMA

– Zawożę zegarek do Szwajcarii do czyszczenia, bo w Polsce tego nikt nie robi – zdradza.

BARTOSZEWSKI SENIOR WSTYDZI SIE ZA SYNA. TO PEWNE
— Marek_Gongolewicz 2🌍🇪🇺🇵🇱🇺🇦 (@Marek89602687) January 26, 2023

W 2022 roku na wynajem mieszkań dla posłów Kancelaria Sejmu wydała ok. 8 mln. zł.

źródło: SE

„Mój dworek jest za daleko od Warszawy”. Problemy posła PSL. „Zegarek muszę czyścić w Szwajcarii”