Przerażająca relacja Polaka, który zdecydował się na zaciągnięcie do zagranicznego legionu w Ukrainie. Opowiada, jak wyglądała jego walka z Rosjanami. „Strzelałem na oślep” – mówi.

Witold Polak jest polskim żołnierzem, który zaciągnął się do zagranicznego legionu armii ukraińskiej. Walczył w Irpieniu, Buczy i Hostomelu, teraz przeniósł się na południe Ukrainy i nadal broni jej wolności.

W nocy prosto na nas wyszła z lasu grupa Rosjan. Zobaczyliśmy ich przez termowizor. Uciekali z Buczy. Było ciemno, strzelałem na oślep. Gdy wyszło słońce poszedłem w to miejsce, ale nie leżało żadne ciało, więc zrozumiałem, że nikogo nie trafiłem – rozpoczyna swoją opowieść wojskowy.

Do żołnierza dotarł portal Onet. W rozmowie z Agnieszką Sztyler-Turnovsky, zdradza on, jak wygląda sytuacja na Ukrainie.

REKLAMA

Pod ciała zabitych rosyjscy żołnierze podkładają miny, więc nie wolno było nam nawet pochować normalnie ludzi, bo musieliśmy czekać, aż wszystko sprawdzą saperzy. Na ulicach w Worzelu widziałem ciała poległych, psy, które zostały bez swoich właścicieli błąkały się wygłodzone po ulicach i zaczynały zjadać ciała – mówi Witold Polak.

Polak swoją misję w Ukrainie rozpoczął od wizyty w Kijowie. Walczył tam nielegalnie, ponieważ nie otrzymał zgody polskiego MON, a nie chciał na nią czekać. Procedury mogły potrwać kilka miesięcy, a on chciał walczyć. Na jego szczęście, Polska ogłosiła ostatnio, że walka w szeregach wojska ukraińskiego nie będzie w jakikolwiek sposób ścigana i sankcjonowana.

Obecnie Polak jest strzelcem maszynowym.

Z karabinu strzelałem już wcześniej, gdy byłem w wojsku białoruskim, więc teraz nie musiałem się szkolić. Ale to było tylko szkolenie na studiach i miesiąc w wojsku na poligonie – mówi zdradzając, że jest strzelcem maszynowym.

zobacz także

Kto wydał rozkaz żołnierzom? Upał nieznośny dla człowieka. Ostra kłótnia w internecie

Już czterech naszych braci — chłopaków z naszego legionu — nie żyje. To Białorusini. A ciało jednego z bohaterów zabraliśmy z Buczy. Leżało tam trzy tygodnie. Nim zginął, walczył z oddziałem lekkiej piechoty liczącym 20 strzelców. Przez 14 godzin z rosyjskimi żołnierzami z ciężkim sprzętem. W końcu nocą udało się im uciec. Zabrali ze sobą rannych, nie zabitych. Dopiero po wielu dniach, gdy przybyliśmy do Buczy, udało nam się zorganizować im normalny pogrzeb. Ale Rosjanie zaminowali wcześniej wiele ciał poległych Ukraińców, więc mogliśmy to zrobić dopiero wtedy, gdy saperzy wszystko sprawdzili – snuje w rozmowie z Onetem dramatyczną opowieść.

Polak nie chce przyznawać się do tego, że jest z Białorusi. „Mówiłem, że jestem Polakiem” – zdradza.

Ludzi prosili nas, byśmy nie odchodzili nie zostawiali ich samych w mieście. Wszyscy się bali, że Rosjanie mogą tu wrócić. Mówiłem im, że jestem Polakiem i nie wspominałem, że pochodzę z Białorusi, bo akurat stamtąd przyszli do nich rosyjscy mordercy – mówi jasno żołnierz.

Witold Polak twierdzi, że jeśli Ukraina nie zostanie wyposażona w ciężki sprzęt do walki z Rosjanami, ci do końca roku zajmą połowę Ukrainy, a potem będą ją okupować.

Rozmawiamy z kolegami z legionu, że jak nie dostaniemy ciężkiej broni, to do końca roku Rosjanie mogą zajmą i będą okupować połowę Ukrainy, a za pięć lat ruszą dalej, na zachód i zajmą drugą połowę.

źródło: Onet

Polak walczący w Ukrainie: „Strzelałem do Rosjan na oślep”. Dramatyczna wywiad Polaka z Onetem