Wcześniej pojawiła się pustka. Człowiek kładzie głowę na poduszkę i czuje jakiś rodzaj niespełnienia, brak radości, brak szczęścia. To 40-letnie życie nie przyniosło mi odpowiedniego wypełnienia, radości – uważa Wojciech Modest Amaro. I dodaje: Poznanie żywej relacji z Bogiem, poprzez słowo i eucharystię zmieniło mnie jako człowieka. Przestałem być egoistyczny, przestałem zaopatrywać się tylko w obsesyjny perfekcjonizm mojej pracy i inne elementy. To jest wielopłaszczyznowe uzdrowienie.

Zasłynął jako szef kuchni, rewolucjonista polskich smaków, który całkowicie oddał się pracy i swojej pasji. Konsekwentne dążenie do spełnienia marzeń i ciężka praca zaowocowały gwiazdkami Michelina, czyli odznaczeniu dla restauracji, która „wyróżnia się w swojej kategorii”. Był pierwszym polskim restauratorem, który je otrzymał.

Jego kariera nabrała zawrotnego tempa. Uczestniczył w światowych wydarzeniach kulinarnych, poznał najlepszych kucharzy na świecie, spełniał się jako restaurator rewolucjonista. To jednak wymagało od niego poświęcenia. Podobało mu się życie w wielkomiejskim świecie, ale z czasem zrozumiał, że są inne wartości w życiu, a jego rodzina spadła na dalszy plan.

Kto by pomyślał, że tak drastycznie zmieni swoje podejście i zrezygnuje z takich dóbr, które towarzyszyły mu przez wiele lat w imię innych wartości. Jego „ucieczka” na spokojną wieś i oddanie swojego życia w ręce Stwórcy, spowodowały, że o Amaro znów głośno w polskim show-biznesie.

REKLAMA

Media rozpisują się o jego nawróceniu i świadectwie wiary, którego nie kryje. Wprost opowiedział o nim w ostatnim odcinku „Kulisy sławy w Uwadze! TVN”. Dziennikarze odwiedzili go w farmie, którą wybudował dla siebie i żony. Duże zainteresowanie wzbudziła jednak kapliczka, która stoi na terenie ich posiadłości. Amaro tak mocno zaangażował się w kontakt z Panem Bogiem, że chciał mieć miejsce, w którym będzie mógł w pełni oddać się rozmowie ze Stwórcą.

Kapliczkę może odwiedzać nawet w środku nocy, a widzowie mogli m.in. podejrzeć, jak prezentuje się ona od wewnątrz.

Po raz kolejny wspomniał jak silna jest jego wiara w Boga i otwarcie przyznał, że przed poznaniem Stwórcy jego życie nie przynosiło mu radości. Satysfakcja przyszła wraz z nawróceniem.

zobacz także

Wcześniej pojawiła się pustka. Człowiek kładzie głowę na poduszkę i czuje jakiś rodzaj niespełnienia, brak radości, brak szczęścia. – opowiada Amaro i dodaje, że emocje te towarzyszyły mu przez dobre 40 lat życia.

Z kolei spełnienie i radość dała mu żywa relacja z Bogiem. To słowo Boże i sakramenty, a szczególnie euucharystia, zmieniły go.

Stał się człowiekiem, którego „ego” nie gra pierwszej roli.

Przestałem zaopatrywać się tylko w obsesyjny perfekcjonizm mojej pracy i inne elementy. To jest wielopłaszczyznowe uzdrowienie. – zapewnia Amaro.

Za każdym razem, restaurator podkreśla, że to historia jego żony Agnieszki była tym „motorem zmian duchowej metamorfozy”. Wspomina to jako cudowne przeżycie.

Mowa o uzdrowieniu Agnieszki, które dokonało się podczas mszy świętej pod Częstochową. Żona restauratora cierpiała na nowotwór jelit.

Reporter TVN zapytał Amaro czy ma poczucie pełnienia jakiejś wyższej misji. Kucharz wprost zadeklarował, że czuje się wysłannikiem Boga.

Tak, mogę na dziś powiedzieć, że taka jest moja rola. – oznajmił.

Jego słowa potwierdził wikariusz parafii św. Michała Archanioła w Warszawie – Bartosz Jankowski, który zgodził się wziąć udział w reportażu.

W nim nie ma nawet odrobiny wywyższenia się, wręcz przeciwnie. Czasami mówi kontrowersyjnie, ale doświadczył czegoś fascynującego. Jest normalnym, zwykłym facetem, który pracuje i utrzymuje rodzinę. Nie zwariował. Jeszcze – przekonuje żartobliwie kapłan.

Historia Amaro jest niebywała. Chłopiec z Sosnowca został jednym z najlepszych kucharzy na świecie i prowadził dwie wykwintne restauracje w kraju. Przeorganizował wartości w życiu i na pierwszym miejscu postawił mość – do rodziny i Boga.

REKLAMA

To jednak nie koniec jego kariery. Amaro teraz godzi wszystko co kocha. Planuje organizowanie wyjątkowych kolacji dla gości farmy. To będą spotkania dla wybranych osób.

Stęsknieni za jego kuchnią fani będą mogli ponownie zasmakować jego dań. Zapewne jednak tylko szczęściarze będą mieli taką okazję. Ilość gości będzie ograniczona do liczby 12, tak samo z ilością spotkań: w miesiącu będzie ich cztery.

Nielicznie będą mieli okazję eksperymentowania i zasmakowania specjałów kucharza.

Odbywać się to będzie przy wspólnym stole. Tak naprawdę witamy gości w domu, podejmujemy we własnym domu, więc pokazujemy im nie tylko kuchnię, co nasz styl życia. – przekonuje Amaro.

źródło: uwaga.tvn.pl, Instagram

View this post on Instagram

Słynny polski szef kuchni pokazał domową kaplicę. „To jest wielopłaszczyznowe uzdrowienie”