Kampania wyborcza jeszcze nie została oficjalnie ogłoszona, ale nie ma się co oszukiwać – trwa w najlepsze. Partie polityczne spotykają się na olbrzymich konwencjach, wiecach, organizowanych przez siebie imprezach. Niektórzy politycy, jak posłanka Agnieszka Soin z PiS uznali zatem, że to już czas, aby być pierwszym w obklejaniu miasta swoją podobizną. We Wrocławiu się nie udało.

Z wrocławskich ulic zniknąć miało 500 plakatów z wizerunkiem poseł Agnieszki Soin z PiS, która patrząc z nich z pogodną twarzą zaprasza na swoje poselskie dyżury. Dlaczego tak się stało?

Aby rozwieszać plakaty na miejskich słupach czy tablicach informacyjnych, trzeba uzyskać zgodę odpowiedniego organu. We Wrocławiu zajmuje się tym Zarząd Dróg i Utrzymania Miasta.

Kiedy strażnicy miejscy zobaczyli nowe plakaty zainteresowali się, czy taka zgoda została wydana. Okazało się, że nie.

W tym wypadku jedynym zarządcą, który taką zgodę mógł wydać, był Zarząd Dróg i Utrzymania Miasta. Sprawdziliśmy. Takiej zgody nie było. W związku z tym rozpoczęliśmy swoje działania – mówi w rozmowie z Onetem Waldemar Forysiak, rzecznik Straży Miejskiej Wrocławia.

REKLAMA

Strażnicy ruszyli więc do pracy i dokumentowali słup po słupie powieszone bez zgody plakaty. Następnie miejskie służby z ZDiUM zostały poproszone o to, aby rozpocząć akcję ich ściągania. Do wtorku usunięto 500 plakatów poseł Soin – informuje Onet. A to nadal nie wszystkie.

Dzięki monitoringowi udało nam się w kilku miejscach zaobserwować samochód, z którego wysiadają dżentelmeni i umieszczają takie plakaty. To wszystko działo się pod osłoną nocy. Mamy numery rejestracyjne i wiemy, do kogo ten samochód należy. Tą drogą będziemy ujawniać osoby, które dokonały wykroczenia – mówi rzecznik straży miejskiej.

Posłanka została poproszona o wytłumaczenie się z sytuacji. Ta w poniedziałek zadzwoniła do komendanta straży miejskiej i, jak relacjonuje sam zainteresowany, zaczęła go straszyć prokuraturą.

Zaczęła od tego, że jest posłem na Sejm. Chciała wiedzieć, na jakiej podstawie zdejmowane są jej plakaty. Mówiła, że ma zgodę Taurona. Była zdenerwowana. Próbowałem jej to wytłumaczyć, że zgoda Taurona to nie wszystko, że musi mieć zgodę ZDiUM-u, ale nie dawała mi dojść do słowa. To był monolog. Zdążyłem jej tylko powiedzieć, że nieznajomość przepisów prawa szkodzi – powiedział Onetowi Piotr Kościelny, komendant miejskich strażników we Wrocławiu.

zobacz także

Kazała mi zaprzestać moich działań, bo poniosła duże koszty. Mówiła o kwocie 10 tys. zł. Powiedziała, że o sprawie poinformowała już policję i prokuraturę. Mówiła, że mnie też poda do prokuratury, że będzie się konsultować ze swoimi prawnikami i zażąda od nas odszkodowania. Wszystko to było robione z pozycji siły. To było niefajne. Świadkiem całej rozmowy był mój pierwszy zastępca – dodaje mundurowy.

Nie ukrywa, że był mocno zdziwiony całym zajściem. „Nikt nigdy wcześniej mnie nie zastraszał” – twierdzi.

Komendant zdecydował, że o tym, co wydarzyło się w rozmowie pomiędzy nim i posłanką powiadomić musiał będzie prokuraturę. Jak zdecydował, tak zrobił.

Powiadomił prokuraturę o możliwości popełnienia przestępstwa przez posłankę PiS. W dokumencie wskazał na art. 224 kodeksu karnego – zmuszenie funkcjonariusza publicznego groźbą do zaniechania czynności służbowych. Grozi za to do trzech lat pozbawienia wolności – pisze Onet.

Komendant dodaje, że zrobiłby to samo bez znaczenia, której partii politycznej dotyczyłaby ta sytuacja. Posłanka Soin nie odbierała telefonów od Tomasza Pajączka, dziennikarza Onetu. Nie odpowiedziała także na pytnia przesłane drogą elektroniczną.

To ta sama Pani poseł, która zaprosiła kiedyś na scenę po spotkaniu z prezesem PiS, Jarosławem Kaczyńskim, niecodziennego gościa. Ten występ przeszedł do historii.

Jak zakończyć spotkanie z „Panem Prezesem”? Prezentuje Agnieszka Soin- przewodnicząca struktur okręgu wrocławskiego PIS!

Poniższy materiał jest przeznaczony dla osób o mocnej psychice!

Radzimy podgłośnić!🗣️ pic.twitter.com/ptEZqazDKw
— Bezpartyjni Samorządowcy z PIS (@BezpartyjniPIS) September 25, 2022

źródło: Onet, foto: Wikipedia

Posłanka PiS straszyła komendanta prokuraturą. „Wydałam 10 tys. zł!”. Prokuratura zajmie się posłanką