Portal finansowany przez społeczność Logo Patronite

Skandal w TVN! Nie wiedział, że jest na antenie. Wideo

Satyryk Krzysztof Daukszewicz razem z Tomaszem Sianeckim prowadzili wczorajsze Szkło Kontaktowe w TVN24. W pewnym momencie doszło do połączenia z Piotrem Jaconiem. Ten miał przedstawić pół żartem, pół serio podsumowywanie wydarzeń dnia. Tyle, że na antenie widzowie usłyszeli coś więcej.

Piotr Jacoń jest od wielu lat dziennikarzem TVN. To on ogłosił publicznie, że jest ojcem transpłciowej córki, Wiktorii.

Daukszewicz tuż przed wejściem na antenę Jaconia zapytał o dziecko dziennikarza: Tego się spodziewałem. A jakiej płci on dzisiaj jest?

Hojność prezesa, zaufanie premiera i także szkoła kontra bot, a także bardzo ważny deszcz w Rzymie. Do zobaczenia – odpowiedział Jacoń wyraźnie poruszony.

Jakiś taki zasadniczy był pan Piotr. Dziękujemy, do zobaczenia następnym razem – podsumował program Sianecki.

Już na koniec programu Daukszewicz raz jeszcze dał o sobie znać. Nie wiedział, że widzowie wciąż oglądają program.

Chyba ja pierd******m głupotę – powiedział satyryk.

ak się żartuje z czyjegoś życia, to znaczy, że się tego życia nie traktuje poważnie. A gdy się nie traktuje drugiego człowieka poważnie, to odbiera się mu godność. To jest to, co ja ostatecznie czuję najmocniej. Ktoś odziera mnie z godności – mnie ojca transpłciowej córki – dlatego że wcześniej tymi „żartami” odbierana jest godność Wiktorii – mówi dziennikarz TVN Piotr Jacoń który udzielił wywiadu Wirtualnej Polsce.

Jarosław Kaczyński niemal na każdym spotkaniu zatruje z osób, które kiedyś były Marysią, a teraz chcą byc Zbysiem. Kaczyński żartuje, ale ludzie cierpią.

Potem Jarosław Kaczyński jedzie do kościoła, jak co niedziele, i być może znów jego kierowca złamie kilka przepisów po drodze. Kaczyński za to godnie będzie brać udział w eucharystii. Katolik.

Wyobraźmy sobie, że ktoś z panów przychodzi do swojej pracy i mówi: Ja nie jestem Władysław, ja jestem Zosia. I według tego, co nam zalecają z Zachodu, wszyscy powinni się temu podporządkować – mówił Kaczyński podczas jednego ze spotkań.

By dodać: Ja bym to badał.

Mam sprzeczne uczucia. Z jednej strony jest to rodzaj wściekłości na to, że takie słowa w ogóle padają w przestrzeni publicznej. Nie dość, że dzieje się to zupełnie bezkarnie, to na dodatek jest podbijane rechotem. Zbiorowym szyderstwem- komentuje Jacoń.

I dodaje:

A z drugiej strony wyczuwam w sobie rodzaj narastającej obojętności. Owszem notuję, że prezes znów szydzi z osób, których tak wiele znam osobiście, a jedną z nich nawet kocham, ale ponieważ te frazy są jak refren, to działa to na mnie coraz słabiej. I tego obawiam się najbardziej.

Dlaczego to pana niepokoi? – dopytuje dziennikarz.

Dlatego, że skoro ja obojętnieję – a mam przecież swoje osobiste, bardzo mocne doświadczenia związane z transpłciowością – to co dopiero muszą czuć – lub raczej nie czuć – ci, dla których te kwestie to czysta abstrakcja? Boję się, że jakaś część społeczeństwa nasiąka transfobią, nie zdając sobie nawet z tego sprawy. Po prostu, ot tak „mówi się o tych Władkach i Zosiach” – po co robić aferę? Przyzwolenie dla takiego myślenia mnie przeraża.

Problem polega na tym, że jak się żartuje z czyjegoś życia, to znaczy, że się tego życia nie traktuje poważnie. A gdy się nie traktuje drugiego człowieka poważnie, to odbiera się mu godność. To jest to, co ja ostatecznie czuję najmocniej. Ktoś odziera mnie z godności – mnie ojca transpłciowej córki – dlatego że wcześniej tymi „żartami” odbierana jest godność Wiktorii – podkreśla Jacoń.

Więcej przeczytacie na Wirtualnej Polsce.

Źródło: Wirtualna Polska