Krzysztof Skiba napisał kto z kim pije, a kto nie. Jak sam podkreśla szanuje takie postawy, a jego wpis miał bardziej wyśmiać organizatorów którzy liczą na przyjaźń z gwiazdą, niż opowiadanie, kto pije a kto nie na prowadzonych przez siebie imprezach. Odpowiedział Skibie Marcin Prokop z TVN, odpowiada i Maciej Stuhr. Skiba się tłumaczy.

Mój zabawny w duchu i lekki w tonie felieton o organizatorach, którzy zapraszając gwiazdy na imprezy integracyjne licząc, że konferansjer, czy aktor będzie do ich dyspozycji także poza sceną, stał się celem żerowiska mediów plotkarskich – pisze Skiba, jakby kompletnie zapominając co napisał.

Wokalista Big Cyc dziwi się mediom, ale to opisani przez niego prezenterzy czy aktorzy odpowiadają. Czyli żartu nie zrozumieli?

Skibie odpowiada m.in. Maciej Stuhr, który nie bardzo rozumie wpisu wokalisty.

Swoją drogą, ja nie za bardzo zrozumiałem ten jego wpis… Nie za bardzo wiem, co on chciał powiedzieć. Pomijam fakt, że właściwie Skiby nie znam (nie wiem, czy widzieliśmy się choćby raz w życiu), i że choć nie chleję z gośćmi wódy, to jednak czasem z nimi zostaję, choćby w charakterze zakopiańskiego misia, ale jaka jest wymowa tego wpisu, to dość trudno mi pojąć… No, ale w sumie chyba zostaliśmy wymienieni w tej lepszej grupie – podsumował Stuhr.

REKLAMA

Z początku myślałem, że w tych medioplotach pracują ludzie z lekkim upośledzeniem umysłowym, albo tacy, którzy mają problem z interpretacją tekstu. Z felietonu zrobiono bowiem ATAK na artystów. Na siłę szukano konfliktu. A wystarczylo przeczytać kilka zdań mojego tekstu – ostro reaguje Skiba.

I dodaje: podzieliłem w nim występujących na dwie grupy. Takich, którzy nie mają ochoty na biesiadowanie z klientami i takich, którzy są bardziej otwarci. Nie oceniałem, która grupa jest lepsza, czy gorsza. Każdy ma inny charakter i styl pracy. Napisałem, że ja sam byłem zawsze w tej imprezowej grupie, ale teraz unikam picia i też uciekam po występie.

Tekst nie był krytyką postaw osób występujących na bankietach. Był co najwyżej lekko kpiącym panfletem na ORGANIZATORÓW, którzy mimo umów i ustaleń z menadżerami ZAWSZE liczą na wspólne zjedzenie kotleta z gwiazdą i strzelenie wspólnego drinka – podkreśla.

Wpisu nie zrozumieli ani zatrudnieni w mediach, ani artyści najwyraźniej.

Tak Skibie odpowiedział Marcin Prokop.

krzysiek skiba w swoim felietonie ujawnił straszliwą, demaskatorską prawdę na temat polskiego szołbiznesu – są tacy konferansjerzy, w tym niżej podpisany, którzy po zakończeniu pracy na firmowych eventach, o zgrozo, idą do domu, zamiast w ramach honorarium ruszyć w tango na parkiecie życia, pijąc z zaproszonymi gośćmi wódkę, jedząc golonkę i przysiadając na kolanach prezesa. jest to prawda tak sensacyjna i obrazoburcza, że ludzie mogliby już nie znieść, gdyby ktoś teraz przerwał milczenie i zdekonspirował informację o aktorach, idących po spektaklu do domu, zamiast wydawać w szatni kurtki publiczności, albo o kasjerce z „żabki”, która po zakończeniu zmiany wraca do dzieci, zamiast na zapleczu zajadać czipsy z kierownikiem sklepu – napisał Prokop na Instagramie.

zobacz także

Media żyją z konfliktu. I ten konflikt próbuje się na siłę tu stworzyć, napuszczając nas na siebie i wzniecając oburzenie ogłupiałych prostą manipulacją internautów – atakuje w swoim wpisie Skiba.

Jakby kompletnie nie zauważając, że to nie media mu odpowiadają, ale ci bardziej lub mniej mu znani koledzy.

Skiba tłumaczy się: wszyscy wymienieni w tekście artyści mają mój szacunek, a część z nich to moi kumple. Niestety kilku z nich dało się wrobić w LIPNĄ burzę i podpytywani przez portale plotkarskie wojowniczo odpowiadali, jakby mój felieton był pracą doktorską na temat ich dokonań.

Co Skiba napisał o kolegach?

Młody Stuhr i Prokop są mistrzami ucieczek. Zwiewają do domu w kilka sekund po występie i mają w tym wielką wprawę. Bałtroczyk uwielbia whisky, ale nie ma szans by chlać z nim na imprezie firmowej. Grabowski pije czystą wódkę, ale zwykle sam że sobą. Zwiewa z imprez by samemu wypić w pokoju hotelowym i wówczas czuje się najlepiej. Dawno temu była szansa na picie z Pazurą, ale to już minęło. Pozwoli co najwyżej na wspólne zdjęcie i umyka do domu – dodał w swoim felietonie Krzysztof Skiba.

Skiba zdradza sporo sekretów.

Dla otarcia łez przykłady kilku artystów, z którymi jest szansa na wspólne moczenie mordy podczas imprez firmowych. Michał Wójcik z Ani Mru Mru. Bardzo lubi się bawić. Jak odpali wrotki, to tylko dym się unosi i jest bardzo wesoło – pisze Skiba.

I nie przestaje: Jest szansa także na wspólne chlanie z Mariuszem Kałamagą, ale musi mieć dobry humor, a nie zawsze ma. Bardzo imprezowy jest też Grzegorz Halama i warto zapraszać go na firmówki, bo potrafi tańczyć do rana. Idealnym artystą do wesołej integracji jest też Michał Milowicz. Ten nie tylko, że zaśpiewa hity Elvisa i zje z kierownictwem firmy pięć golonek, to jeszcze zatańczy tak, że buty mu spadają.

Sam o sobie pisze tak:

Ja przeszedłem ostatnio poważną ewolucję. Przez lata byłem dostępny na imprezach firmowych jak towar w Biedronce, ale ostatnio dbam o zdrowie i pije już tylko herbatkę, więc zwiewam po występie jak Stuhr i Prokop.

Źródło: Facebook. Instagram. Fot. ARC

Skiba: lipna burza! Nikogo nie obraziłem. Stuhr odpowiada