Władze stanu Nowy Jork, co wybrzmiało na kilka dni przed wyborami nakazały zamordowanie wiewiórki o imieniu Peanut. Pro demokratyczne władze, lewicowe, liberalne. Zabierają człowiekowi udomowioną wiewiórkę i ją mordują. Oburzenie na całym świecie było ogromne, ale największe w USA.

Szybko okazało się, że wiewiórka może być sygnałem dla wielu, czym okazałyby się „tolerancyjne” rządy Kamali Harris.

Mark Longo, właściciel wiewiórki założył jej profile w mediach społecznościowych, tylko na Instagramie oglądało jej przygody 600 tysięcy internautów.

Jak się okazało sąsiadka Longo uznała, że wiewiórka może stanowić zagrożenie dla jej ludzkiego zdrowia. Zgłosiła to służbom, a demokratyczne, liberalne i tolerancyjne włądze Nowego Jorku nakazały uśmiercenie Peanut.

To samo zrobiono z drugim zwierzęciem Longo – szopem.

Wszystko w imię prawa.

Peanut była z Longo od siedmiu lat, gdy uratował ją po śmierci matki wiewiórki.

REKLAMA

zobacz także

W sieci ruszyła zbiórka, zebrano kilkadziesiąt tysięcy głosów, by nie uśmiercać obu zwierząt. Na nic wszystko. Tolerancyjne władze Nowego Jorku zdecydowały.

Ten sam rząd, który nie przejmuje się setkami tysięcy nielegalnych imigrantów przestępców przybywających do naszego kraju, nie chce, abyśmy mieli zwierzęta domowe – powiedział J.D. Vance, republikański kandydat na wiceprezydenta podczas wiecu w Karolinie Północnej, cytowany przez BBC.

Czy dla wielu wyborców, którzy trzymali się dotąd z daleka od polityki jedna wiewiórka mogła sprawić, że zagłosowali na Donalda Trumpa? Sądząc po reakcjach w sieci tak w istocie było.

Powiedzieć, że wiewiórka dała prezydenturę Trumpowi to zbyt dużo, ale zapomnieć o niej nie sposób.

Źródło: Media. Fot. X

To wiewiórka dała wygraną Trumpowi w wyborach w USA? Ludzie poczuli, co oznacza „tolerancyjna” władza lewicy