Wigilijna tradycja pozostawiania pustego nakrycia, dla „zbłąkanego wędrowca”, w Polsce nadal żyje. W większości domów wkłada się do głowy dzieci, że kiedy ktoś tylko wspomni o samotnej wigilii, należy zaprosić go do stołu.

Dziennikarz Radia Zet Kamil Nosel sprawdził, jak polska gościnność wygląda w praktyce.

Wigilia. Czas, w którym mamy być dla siebie dobrzy, uczynni, pomocni. Dzielimy się chlebem, łamiemy opłatkiem. Zdecydowanie chętniej, niż zwykle, zasilamy skarbonki przeznaczone na cele charytatywne. Niejednokrotnie reagujemy bezpośrednio na ludzką krzywdę w taki sposób, w jaki zwykle byśmy tego nie zrobili.

Czasem jednak ktoś jest w potrzebie nie materialnej, a duchowej. Samotność dotyka najbardziej wtedy, kiedy dosłownie zewsząd – z ust księdza, polityka oraz sąsiada, usłyszymy te oklepane życzenia: zdrowych, rodzinnych świąt.

REKLAMA

Aby zapobiec „samotnym świętom” w naszym otoczeniu, nasi przodkowie zmienili tradycję pozostawiania jednego pustego talerza przy wigilijnym stole dla zmarłych, i przeznaczyli go właśnie dla „zbłąkanego wędrowca”.

Czy to jednak działa? Sprawdzić postanowił Kamil Nosel, dziennikarz Radia Zet znany z „wkręcania” swoich słuchaczy.

Niestety to niemożliwe

Dziękuję bardzo, nie może pan, ja jestem z rodziną umówiona

Katolicy. pic.twitter.com/zO4NVZGbyF
— Monika Mesuret (@NocnaZ) December 25, 2022

Pan żartuje chyba

Takie odpowiedzi słyszy Nosel, pytając o szansę, na zajęcie wolnego miejsca przy stole.

Dziękuję, u nas na razie nie ma. W przyszłym roku, jak dożyję, to tak – dorzuca kolejna mieszkanka jednego z warszawskich bloków.

zobacz także

– Skąd pan się wziął? – pyta mężczyzna wydzwoniony domofonem przez dziennikarza.

Wiarę w ludzi przywraca młoda głosem kobieta, z którą Nosel rozmawia na koniec. Zaprosiła go do siebie.

źródło: Twitter, Radio Zet, foto: screen

„U nas nie ma miejsca”, „Pan żartuje chyba”. Nosel chciał usiąść przy pustym talerzu. Wideo