Jestem wdzięczna nowemu naczelnemu za to, że nas wysłuchał i zrozumiał. Teraz mogę już przyznać, że to ja byłam osobą, która zawiadamiała HR i związki zawodowe o sytuacji w Newsweeku. – napisała w niedzielę dziennikarka „Newsweeka” Renata Kim, która zawiadomiła o złych stosunkach w redakcji ze strony byłego naczelnego Tomasza Lisa. Sprawa nabrała nowego znaczenia. Teraz to Kim posądzana jest o mobbing.

Dziennikarz Wojciech Staszewski pracujący przez wiele lat w „Newsweeku” podzielił się swoimi doświadczeniami i oskarżył Kim o mobbing. Napisał też, że to nie jej interwencja sprawiła, że Tomasz Lis pożegnał się z pracą!

„Stresowała mnie z pewnością bardziej niż Tomek”

Napisał w długim wyznaniu na Facebooku dziennikarz Wojciech Staszewski. Renata Kim przez wiele lat była przełożoną dziennikarza. Podobno w ciągu ostatniego dla dziennikarza roku pracy miała odreagowywać cały stres, który „wylał” na nią Tomasz Lis. Postanowił zabrać głos w sprawie, bo – jak określił – „nie daje rady z tym festiwalem hipokryzji”.

Jestem wdzięczna nowemu naczelnemu za to, że nas wysłuchał i zrozumiał. Teraz mogę już przyznać, że to ja byłam osobą, która zawiadamiała HR i związki zawodowe o sytuacji w Newsweeku. @NewsweekPolska @sekielski
— Renata Kim (@RenataKim3) July 3, 2022

REKLAMA

Całemu wpisowi przypisuje jedną myśl: „Mobbing nie ma płci”.

Dziennikarz miał być ignorowany, traktowany „jak powietrze”, krytykowany czy zmuszany do pracy nocami.

To od niej doświadczałem przez wiele, wiele miesięcy ignorowania, odzywania się tylko zdawkowo, traktowania przez wiele godzin „jak powietrze”, bezpodstawnego i nieustającego krytykowania wszystkich tekstów, poprawiania ich do późnego wieczora w piątek, odrzucania i krytykowania wszystkich tematów przesłanych w niedzielę wieczorem, przymuszania do wymyślania kolejnych o 22, 23 wieczorem. – wyliczał we wpisie Staszewski.

Ponadto, dziennikarz miał być odrzucany ze spotkań integracyjnych i w ogóle nie być na nie zapraszany.

Tłumaczysz sobie wszystko – cały dział w poniedziałek chichra się wspominając piątkową imprezę, na który tylko ty nie byłeś zaproszony, ale przecież nie ma obowiązku cię zapraszać. – kontynuował.

Bdb, że sprawa Lisa wywołuje lawinę. Renata Kim, która wsparła zarzuty swoim nazwiskiem, sama została oskarżona o mobbing przez W.Staszewskiego. Kto inny wskazał, że on sam jako szef w GW też ma swoje na sumieniu. Idźmy dalej i pożegnajmy się z "polską szkołą zarządzania mediami" https://t.co/aKZcNO2E67
— Marceli Sommer (@marcelisommer) July 6, 2022

I dodał, że z czasem człowiek jest w stanie ułożyć wszystko w całość i połączyć fakty z innymi.

Dopiero potem, po latach układasz sobie te wszystkie koraliki na nitce. I zdajesz sobie sprawę, że to wszystko razem nazywa się mobbing – pisze Staszewski.

zobacz także

Podobno Renata Kim straszyła go, że „Lis chce cię zwolnić, ale ja cię bronię”. Staszewski uważa jednak, że to było kłamstwo i tak naprawdę wyrzucenie go z redakcji było celem dziennikarki.

Dziennikarz stwierdził, że mobbing ma różne oblicza i można go uprawiać nawet „z czarującym uśmiechem na twarzy i pełnymi przejęcia oczami”.

Podobno nie tylko on doświadczył przykrych wydarzeń z Kim w roli głównej.

Nie jestem sam. Redaktor z Wirtualnej Polski ma przecież telefony do kilkudziesięciu pracowników i pracownic oraz byłych pracowników i pracownic Newsweeka. Wystarczy zadzwonić i zapytać. Sam wczoraj rozmawiałem z jedną osobą, potwierdza, jaką szefową była Renata. Jest nas więcej. – przekonuje Staszewski.

Po co to wszystko?

Dziennikarz stwierdził, że nie warto „milczeć dla własnej wygody”, a peany i zachwyty dla dziennikarki są niezasłużone.

Chciałbym, żebyśmy mniej myśleli schematami – że na świecie są źli dziadersi i wspaniałe, dzielne kobiety. (…) Pamiętajmy tylko, że mobbing nie ma płci, a jego sprawcami mogą okazywać się także osoby, które z różnych powodów podziwiamy. – skwitował na koniec Staszewski.

Słowa te bardzo mocno dotknęły dziennikarkę, która uznała, że to jest atak i „zwykła podłość”.

Teraz znowu Wojciech Staszewski oksarża Renatę Kim o mobbing, a ta mu odpisuje, że może i była zbyt ostra, ale on za to pisał chujowe teksty, a poza tym skrzywdził jej przyjaciółkę. Nie mogę, co to są za ludzie, xd. pic.twitter.com/t54pcR2EW6
— Konsul Geoffrey (@konsul_geoffrey) July 6, 2022

Wyjaśniła koledze po fachu skąd traktowanie i zlecenia redakcyjne, na które się skarżył i podkreśliła, że robiła wszystko, by mógł się spełniać zawodowo, przy czym często „przymykała oko” na pewne sprawy.

Godziłam się na to, bo ceniłam twój warsztat, lubiłam czytać twoje teksty, kiedy jeszcze pisałeś w GW. (…) Pamiętasz, jak w niemal każdy piątek je poprawiałeś? I dziękowałeś mi, że są dzięki temu lepsze? (…) W pewnym momencie stało się jasne, że nie jesteś tą gwiazdą, która miała nam trzaskać okładkę za okładką. Lis nie potrafił ci tego powiedzieć, ale rozwiązaniem sytuacji obciążał mnie. To ja wysłuchiwałam, że trzeba coś z tym Staszewskim zrobić. I robiłam, jak umiałam, próbując cię przekonać, żebyś jednak przyłożył się do pracy. – wyjaśniała Kim.

I przyznała się do presji, którą na niego zrzucała. Zaznaczyła jednak, że przeprosiła za swoje zachowanie.

I ja wiele razy cię przepraszałam za to, że się wtedy nie umieliśmy dogadać. Że wymagałam od ciebie tyle samo, co od siebie. Czyli za dużo. Że przerzucałam na ciebie presję, jaką szef wywierał na mnie. Pamiętasz, jak mówiłeś, iż rozumiesz? I nie masz żalu, jesteśmy teraz w innym punkcie. – kontynuowała we wpisie.

I określiła wypowiedź dziennikarza jako bulwersującą.

Nie upajam się swoim rzekomym bohaterstwem, które tak cię zbulwersowało i zmusiło do napisania tego okropnego posta. Ale nazywanie mnie mobberką (…) – to zwykła podłość. – zakończyła Kim.

REKLAMA

„To ja byłam osobą, która zawiadamiała HR i związki zawodowe o sytuacji w Newsweeku” napisała w ostatnią niedzielę na Twitterze Renata Kim i została uznana za świecką świętą. Sygnalistkę, która jako jedyna walczyła z Tomaszem Lisem i w końcu doprowadziła do jego zwolnienia – przytacza Staszewski.

Cały czas się zastanawiam, dlaczego Renata Kim poinformowała publicznie, że to ona zgłosiła Lisa jako mobbera. Jakimi motywami się kierowała krzycząc "to ja". Poza chęcią wykreowania własnej osoby na bohaterkę nie przychodzi mi nic do głowy.
A tymczasem prawda jest zupełnie inna https://t.co/xX8Asl9LZ4
— DorotaGth 🇵🇱 🇪🇺 🇺🇦 🏳️‍🌈 #PiSexit (@DorotaGth) July 6, 2022

Fakty, przedstawiane m.in. na spotkaniu zarządu z redakcją, są inne. Renata Kim sygnalizowała sprawę działowi HR, ale z obawy przed Lisem zgłoszenie wycofała. To było parę lat temu – podkreśla dziennikarz.

Tomasz Lis został zwolniony po skardze innej osoby. Zarząd nie ujawnia ani kim ona jest, ani czego skarga dotyczyła. Natomiast nie jest to Renata Kim. Internety dały się nabrać – dodaje we wpisie!

źródło: Facebook, Instagram. Fot. Onet Screen

Afera w Newsweeku zatacza coraz szersze kręgi. Dziennikarz oskarża szefową o mobbing. Ta odpowiada, że pisał „ch….. teksty”?!