Dyrektor Centrum Informacyjnego Rządu Tomasz Matynia miał w lutym tego roku pisać do premiera Mateusza Morawieckiego: ten temat spadł nam z nieba. Mowa o aborcji i wygrywaniu na tym temacie prze PiS.

„Spadła nam dziś z nieba kwestia aborcji. To jest dla nas szansa na nowe pozycjonowanie Platformy bardziej na lewo i zrobienie miejsca dla nas” – napisać miał Matynia. Wszystko po konferencji prasowej, na której przedstawiciele Platformy Obywatelskiej przekazali, że partia jest za aborcją na życzenie do 12 tygodnia życia płodu – po konsultacji kobiety z lekarzem i psychologiem.

Matynia pisze, jak „sprzedawać” informację, by pogorszyć wyniki opozycji, w tym zwłaszcza Platformy Obywatelskiej. Ale także Polski 2050 Szymona Hołowni.

„Platforma Obywatelska odkryła to, co mówiliśmy od miesięcy – to partia lewicowa – pisze Matynia, proponując by tak prowadzić narrację.

REKLAMA

Matynia pisze też w drugim punkcie swojego maila do Morawieckiego, że propozycja Platformy Obywatelskiej „jest niezgodna z polską Konstytucją”.

Oraz, że „PO to nie jest miejsce nawet na bezobjawowych konserwatystów”.

„Ideologiem PO jest dziś Marta Lempart” – pisze urzędnik do premiera.

Wprowadzenie aborcji na życzenie to postulat skrajnej lewicy w Polsce – dopisywał Matynia.

zobacz także

Grupa Kadyrowa, która miała zabić Zelenskiego zlikwidowana! Potężny ostrzał Charkowa i Kijowa. Rosjanie wściekle atakują. Wideo 18+

W poniedziałek po feriach wracają do szkół uczniowie z pięciu województw

Jak pisze Matynia to co się wydarzyło, to szansa na nowe pozycjonowanie PO i „zrobienie miejsca na miejsce dla nas”.

W mailu Matynia ostrzega jednak przed rafami.

Dziś otwiera się bardzo duże pole dla Hołowni – będzie to pierwszy beneficjent deklaracji Platformy Obywatelskiej.

Do tego Gowin może zbierać konserwatywnych przedstawicieli PO. Dlatego dla nich PiS powinno przygotować ofertę. Nowy Ład może nim być – pisze autor maila.

No i najgroźniejsze dla PiS, o czym pisze Matynia.

To powrót do tematu aborcji, ten temat nam nie sprzyjał – pisze urzędnik. Ale jak dodaje: można pokazać, że od początku Strajk Kobiet to lewacka rewolucja w rękach PO.

Premier odpisuje bardzo krótko: YES.

REKLAMA

Nie ulega wątpliwości, że sytuacja, w której prokurator jest odpowiedzialny za kobiety w ciąży, a nie lekarz czy przyszłe matki, jest chora i doprowadziła do wielu tragedii, w tym tej w szpitalu w Pszczynie – stwierdził w poniedziałek lider PO Donald Tusk.

Zaznaczył, że opozycja parlamentarna do czasu wyborów nie może zmienić stanu prawnego w kwestii aborcji, a jedynie naciskać w tej sprawie na rządzących.

Tusk był pytany na poniedziałkowym briefingu w Gdańsku o to, jakich zmian w prawie dotyczącym aborcji oczekuje on i jego formacja.

Odpowiedział, że nie ulega wątpliwości, iż sytuacja, w której prokurator jest odpowiedzialny za kobiety w ciąży a nie lekarz i nie przyszłe matki „jest wystarczająco chora i doprowadziła do wielu tragedii, w tym tej najbardziej spektakularnej, czyli w szpitalu w Pszczynie”.

REKLAMA

Lider PO podkreślił, że jego ugrupowanie wiele miesięcy temu przedstawiła „projekt umiarkowany i bardzo odpowiedzialny, który mówi o legalnej aborcji do 12 tygodnia w porozumieniu z lekarzem i pod opieką psychologa, wtedy kiedy są ku temu powody i taką decyzję kobieta chce podjąć”. Tusk zaznaczył, że sprawa jest „trudna i dla wielu wciąż kontrowersyjna”, ale – jak ocenił – „czas potwierdza, że zmiany w tę stronę są absolutnie potrzebne”.

Tuska dopytywano, co w sprawie sytuacji kobiet w związku z prawem aborcyjnym opozycja parlamentarna może zrobić już teraz, bo jak wskazywano, kobiety boją się o swoje zdrowie i życie.

„Jeśli pytanie jest skierowane do parlamentarzystów opozycji, to mogą oni i powinni, i w większości przypadków to robią, angażować się w presję społeczną – czy to są manifestacje czy inne dostępne środki nacisku na władzę, na większość. Ale niestety nie zmienimy stanu prawnego. Zmienimy ten stan prawny dopiero kiedy – i jeśli – wygramy wybory” – odpowiedział Tusk.

zobacz także

Na początku listopada media opisały historię 30-latki, która trafiła do szpitala w Pszczynie. Była w 22. tygodniu ciąży, kiedy odeszły jej wody płodowe. U płodu już wcześniej stwierdzono wady rozwojowe. Kobieta zmarła w wyniku wstrząsu septycznego. Rodzina zmarłej stoi na stanowisku, że lekarze zbyt długo zwlekali z zakończeniem ciąży, co przyczyniło się do śmierci 30-latki.

Według pełnomocniczki rodziny Jolanty Budzowskiej, pacjentka w trakcie pobytu w szpitalu w wiadomościach wysyłanych do członków rodziny i przyjaciół relacjonowała, że „zgodnie z informacjami przekazywanymi jej przez lekarzy, przyjęli oni postawę wyczekującą, powstrzymując się od opróżnienia jamy macicy do czasu obumarcia płodu, co wiązała z obowiązującymi przepisami ograniczającymi możliwość legalnej aborcji”.

W weekend w Warszawie i w innych miastach w Polsce, a także za granicą, odbyły się protesty pod hasłem „Ani jednej więcej”. W proteście uczestniczył też Tusk.

Przepisy prawa dotyczącego aborcji zostały zmienione na skutek wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 22 października ub. roku. Wcześniej obowiązująca od 1993 r. Ustawa o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży, zwana tzw. kompromisem aborcyjnym, zezwalała na dokonanie aborcji w trzech przypadkach: w sytuacji, gdy ciąża stanowi zagrożenie dla życia lub zdrowia kobiety, gdy ciąża powstała w wyniku czynu zabronionego (gwałt, kazirodztwo) oraz w przypadku ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu.

Ta ostatnia przesłanka została uznana przez TK za niekonstytucyjną – przepisy nadal dopuszczają możliwość przerywania ciąży w przypadku, gdy stanowi ona zagrożenie dla życia i zdrowia kobiety, a także gdy zachodzi uzasadnione podejrzenie, że ciąża jest skutkiem czynu zabronionego m.in. gwałtu. Wyrok wywołał falę protestów w całym kraju. Opublikowano go 27 stycznia br. 22 października w rocznicę orzeczenia TK, w kraju odbyły się ponowne demonstracje. (PAP)

Wyciekł mail Morawieckiego. A w nim o aborcji. „Spadła nam dziś z nieba kwestia aborcji”