Tomasz Kot, znakomity polski aktor, coraz częściej grający w międzynarodowych produkcjach jako młody chłopak uczęszczał do niższego seminarium duchownego. Dlaczego nie wybrał drogi księdza? Co dziś sądzi o tych, którzy z kościoła odchodzą i mówią o tym głośno?

Jeżeli ktoś potrzebuje dokonać apostazji, ja to rozumiem, ale sam nie mam takiej potrzeby – mówi aktor w niedawnym wywiadzie dla Newsweeka.

Jak przyznaje: 25 lat temu w Krakowie większość moich koleżanek i kolegów ze studiów wierzyła papierowo, zresztą ja tak samo.

Kot uczęszczał do niższego seminarium duchownego.

W seminarium panował straszny rygor, rano pobudka, gimnastyka, potem msza i szkoła. Do domu mogłem pójść raz w tygodniu. Można było zostać wyrzuconym za absolutne drobiazgi. I wyrzucano masowo. Pamiętam, że po czterech miesiącach odchodziłem jako 16., ale drugi z własnej woli – przyznaje po latach aktor.

REKLAMA

Tomasz Kot zamiast księdzem został mężem i ojcem. Ale jak przyznaje sprawa duchowości nie przestała być dla niego ważna.

Kiedy miałem zostać ojcem, rozmyślałem, że chcę być na tyle ogarnięty, żeby móc odpowiadać na trudne pytania, jakie niedługo usłyszę. Że może warto przeczytać Dawkinsa czy Hitchensa, żeby zrozumieć ateistów. Albo zobaczyć, co jest ciekawego w innych religiach – mówi.

Kondycja współczesnego kościoła, tego hierarchicznego? Słaba, przyznaje aktor.

Jeśli przyjąć, że cała Polska jedzie w pociągu, to wydaje się, że polski kler wysiadł z tego pociągu ze dwie dekady temu i nie zauważył, że on już dawno odjechał – mówi dosadnie Tomasz Kot.

Jak z nami zostaniesz, to będziesz zbawiony. Jak nie, to nie wiadomo. Nie ważne, czyś dobry, czy zły, mordujesz, gwałcisz, nie. Ważne czy do nas przynależysz. Jak tak, to ok. A najlepiej, żebyś od nas nie uciekał. Tak mniej więcej można streścić broszurę Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego do wiernych, którzy niewiernymi chcą się stać.

Broszura „Zanim odejdziesz… – kilka słów do osób rozważających wystąpienie z Kościoła katolickiego” powstała w odpowiedzi na rozterki osób rozważających wystąpienie z Kościoła katolickiego. Z kościoła przez duże „K”.

Osoba, która formalne zerwała z Chrystusem, dokonując apostazji nie może być rodzicem chrzestnym, świadkiem ślubu, nie może przyjmować sakramentów, jak spowiedź, komunia święta, ślub kościelny. Sytuacją trudną jest także pogrzeb, ponieważ apostata swoim aktem daje do zrozumienia, że nie chce mieć nic wspólnego z Kościołem, dlatego oficjalnie nie pojawi się na jego pogrzebie kapłan – mówi prof. Michał Wyrostkiewicz z KUL.

REKLAMA

Ile tych apostazji jest? Oficjalnie trudno dociec, kościół się tym nie chwali. Także ten lubelski kościół. Ale, że jest to dla hierarchów coraz większy problem świadczą kolejne, często głośne akty apostazji. A także informacje o tym, jak proboszczowie utrudniają owieczkom opuszczenie kościoła.

zobacz także

Wyjaśnimy finansowanie kampanii prezydenckiej Dudy. Kto dostawał publiczne środki i na co wydawał?

PiS w 2020 roku wzbogacił się o 75 mln zł. Wiemy na co poszły grube miliony

Żadne drzwi się nie zatrzaskują za człowiekiem, on co prawa z Kościoła wychodzi, ale te pozostają drzwi zostają otwarte i może wrócić, ale jeżeli został zawarty formalny akt odstąpienia to również musi nastąpić formalny akt włączenia do tej wspólnoty i to też trzeba przeprowadzić zgodnie z procedurami prawa – mówi z kolei ksiądz profesor Przemysław Kantyka.

Sprawę komentuje europoseł Wiosny – Robert Biedroń.

Apostazja jest już powszechną praktyką. Mniej wiernych, mniej pieniędzy. To tak naprawdę boli Kościół – pisze na FB Biedroń.

– Zauważalny wzrost liczby osób, które przychodziły z aktami apostazji, już wydrukowanymi z Internetu, nastąpił w 2020 roku. Można to skojarzyć z narastającymi protestami ulicznymi oraz pewną akcją medialną, którą pewne środowiska podejmowały – dodaje ks. prof. Przemysław Kantyka, który mówił o tym podczas prezentacji publikacji.

Czy osoby, które opuszczą kościół mają szanse na zbawienie?

– Zbawia Pan Bóg a nie człowiek, wobec tego człowiek nigdy nie może powiedzieć z całkowitą pewnością „Ty nie będziesz zbawiony”, bo to jest suwerenna decyzja Pana Boga – zaznaczył ks. prof. Kantyka. – Ale jeżeli ktoś przynależy do Kościoła, który jest wspólnotą zbawienia i w którym żyjący Chrystus działa i zbawia, to taki człowiek może mieć prawie pewność tego, że będzie zaliczony do grona zbawionych – dodał w Dzienniku Wschodnim ks. profesor.

Źródło: Media. Fot. Screen wKatowicach.eu

Znakomity polski aktor: byłem w seminarium. Kościół dziś? Ten pociąg już odjechał. „Jeżeli ktoś potrzebuje dokonać apostazji, ja to rozumiem…”