Cyrk. Spotkanie AGROunia- ministerstwo rolnictwa? Władza nie dotrzymała umowy, skupia się na manipulacji – informuje AGROunia, a na zdjęciach widać awanturę przy wejściu jej lidera do miejsca spotkania. Miało być spotkanie dwustronne, okazało się, że nie jest. – Nigdy bym nie przyszedł na spotkanie, np. Pana Zarzeckiego z ministrem. Bo bym uszanował. A wy przyszliście – mówił szef AGROUnii Michał Kołodziejczak.

Miało dojść do spotkania ministra rolnictwa Pudy z przedstawicielami AGROUnii, a na miejscu minister zaprosił kilka innych związków.

Po pierwsze tak nie wyglądają rozmowy dwustronne. Ten stek kłamstw, które pan tu rozdał w ministerialnych, pięknych teczkach. To jest pana podejście do największego w Polsce związku rolników. My się nie obrażamy, nie będziemy reagować – mówił na spotkaniu Michał Kołodziejczak.

Puda uważnie słucha, przedstawiciele AGROUnii przypominają mu, za co jest odpowiedzialny.

I dodał, że to stek bzdur, na dwóch kartkach. Mieliśmy prezentację przygotowaną, okazuje się, że w nowoczesnej sali nie da się zaprezentować.

Wtedy inne strony też by chciały zaprezentować swoje prezentacje – dopowiadał minister Puda.

Przecież to miało być dwustronne spotkanie, o czym pan mówi – odpowiada Kołodziejczak.

REKLAMA

Jak się okazało na miejscu część mediów nie została wpuszczona do środka.

Jedne media weszły, drugie stoją pod drzwiami. To spotkanie jest jest otwarte czy nie? Jedne media mogą wejść, inne nie? Bo to może jest spotkanie otwarte dla niektórych, dwustronne, ale drugiej stronie daje się głos na samym końcu, Wcześniej słucha się laurek. My mamy 4 punkty do załatwienia bardzo szybko – mówił Kołodziejczak.

By przejść do postulatów AGROUnii.

Drożyzna? Pan wpisuje się w narracje, drogo w sklepie, więcej ma rolnik? Przestańcie kłamać. Pan nie zdementował słów premiera. Niech na półce sklepowej będą dwie ceny, ile dostaje rolnik, po ile sprzedaje sklep. Rolnik dostaje 40 groszy za kapustę, a którą zapłacimy w sklepie 4 złote – podkreślał szef AGROUnii.

zobacz także

Drugie, przez pół roku mówił pan o emeryturach rolniczych. Rolnik musi zbyć gospodarstwo, by otrzymać emeryturę. Miało tego nie być. Złożyliśmy nowelizację ustawy, która będzie kosztować państwo 350 mln złotych. Jeśli nie ma komu przekazać ziemi rolnik, może ją zachować – podkreślał Kołodziezjczak.

Inne postulaty?

Szkody łowieckie. – Pracujecie nad nową ustawą. Jedynym złym urzędnikiem, który dziś pracuje w Ministerstwie Rolnictwa, to pan. Nie urzędnik, którego pan zwolnił. Pan ponosi pełną odpowiedzialność za to co się dzieje. Bo to pan jest w rządzie, który niszczy polskie rolnictwo. Szkody łowieckie – zmieniacie ustawę – my zadamy jednego zapisu. To państwo wypłaca za szkody wyrządzone przez zwierzynę. To wy dochodźcie szkód od kół łowieckich. Bo to wasze dziki niszczą pola – musiał usłyszeć minister rolnictwa.

Panie ministrze, ASF, to pan dzisiaj powinien wsiąść w samolot z głównym lekarzem weterynarii i lecieć do Brukseli i prosić, by zdjąć strefy. To jest wasza wina, że tych stref jest tak wiele w Polsce. Nie potraficie szybko napisać wniosku, a potem naciskać.

To pana pracownicy mówią, że jak AGROUnia robi protest to główny lekarz weterynarii działa – podkreślał Michał Kołodziejczak.

Bezradny minister rolnictwa mógł tylko obserwować, jak przedstawiciele związku zdominowali to spotkanie. Miało być dwustronne, minister „zakombinował” i nie było. A jednak i tak przegrał.

Rolnicy punktowali decyzje i działania ministra rolnictwa.

Cyrk, szopka, awantura! „Rozjechany” minister przez Agrounię