Strażnicy miejscy lub wskazani urzędnicy mogą skontrolować nasze domy i mieszkania – będą sprawdzać czym palimy, i czy piec który zadeklarowaliśmy jest rzeczywiście tym, którym ogrzewamy dom. Dotychczas kontrole związane były z walką ze smogiem. Teraz dochodzi jeszcze jeden element.

Kontrolerzy mogą do nas zapukać w godzinach od 6 do 22. I musimy ich wpuścić, by nie narazić się na konsekwencje.

Ma to szczególne znaczenie dla osób, które zwróciły się o dodatek węglowy. 3 tysiące dla każdego, kto ogrzewa dom piecem na węgiel? Nie każdy, kto zgłosił się po pieniądze posiada piec na ten surowiec.

Do kontroli pieców upoważnieni są strażnicy miejscy lub gminni bądź urzędnicy gminy, miasta, powiatu oraz urzędu marszałkowskiego.

Zgodnie z ustawą o ochronie środowiska kontrolerów należy wpuścić na posesję, a jeśli tego zażądają również do domu.

Co jeśli tego nie zrobimy? Złamiemy prawo.

REKLAMA

zobacz także

Urzędnik w takim przypadku wzywa policję. Utrudnianie lub udaremnianie kontroli zagrożone jest karą nawet do 3 lat pozbawienia wolności. Dodatkowo konsekwencje poniesie osoba, która zgłosiła się po dodatek węglowy.

W przypadku strażnika miejskiego karą jest pouczenie, mandat w wysokości od 20 do 500 zł lub wniosek do sądu o nałożenie grzywny do 5 tys. zł.

W 2021 r. wrocławscy strażnicy miejscy przeprowadzili ponad 7,5 tys. kontroli i wystawili 149 mandatów na kwotę ponad 45 tys. zł. Skontrolowano w sumie ponad 4200 pieców. W 2020 r. licznik wskazał blisko 5 tys. kontroli, ponad 200 wykroczeń i 169 mandatów na łączną kwotę ponad 46 tys. złotych.

Urzędnicy przypominają, że wbrew słowom niektórych polityków palenie w piecach „czym się da” jest złamaniem prawa. Osoba, która pali odpadami, śmieciami, czy nawet oponami naraża się na wysoką grzywnę.

Fot. Straż Miejska Katowice

Przyjdą i zapukają do drzwi. Kontrole w całym kraju. Musimy wpuścić? Nie mamy wyjścia