„Ukraińcu, znaj swoje miejsce! Wkładanie towaru do własnych toreb/plecaków/siatek będzie traktowane jako kradzież” – napisano w komunikacie w języku ukraińskim i polskim. Plakaty zawisły w jednym ze sklepów popularnej sieci „Żabka” w Gdańsku. Sieć zdecydowanie odcina się od treści napisu i przeprasza.

Właściciele i pracownicy sklepów od dawna walczą jak mogą z przypadkami kradzieży. Przestępców nie powstrzymuje nawet zainstalowany monitoring. Właściciele próbowali już różnych sposobów, by przeciwdziałać tego typu sytuacjom.

Nic dziwnego, że w jednym ze sklepów „Żabka”, a dokładnie przy ul. Trakt św. Wojciecha w Gdańsku, przy skrzyżowaniu z ul. Sandomierską, zawisł komunikat, który mówi, że rzeczy schowane do własnych toreb/reklamówek itp. będą „traktowane jako kradzież”.

Właściciele i pracownicy proponują korzystanie ze sklepowych koszyków, gdzie dokładnie widać co się w nich znajduje. Oburzenie klientów wywołała jednak treść plakatu i to, że zapisano go także w języku ukraińskim. Zapewne kierowali się tym, że w Polsce przebywa kilka milionów uchodźców ze wschodniej granicy, którzy uciekali przed wojną.

Postanowili poinformować o panujących w sklepie standardach, by każdy się do nich dostosował i był traktowany sprawiedliwie. Niektórych jednak poruszyło stwierdzenie: „Ukraińcu, znaj swoje miejsce!”.

REKLAMA

Jak czytamy w komunikacie Ośrodka Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych na Facebooku, treść plakatu została odczytana w negatywny sposób.

Przecież to jawna dyskryminacja na tle narodowościowym! Zatrudniamy kilku pracowników z Ukrainy. Zdarza się, że spotykają się z krytycznymi uwagi wyłącznie z tego powodu, że nie są Polakami. Jest mi niezmiernie wstyd z tego powodu, bo ja staram się zawsze wszystkich traktować tak samo. – oburzył się pan Tomasz, którego o kartce z komunikatem poinformowali jego ukraińscy znajomi.

Zdania były podzielone. Komunikat został napisany w dwóch językach, ale to w ukraińskim dodano jeszcze jedno zdanie, z którego to powodu powstała burza. Reporterzy z Trójmiasta postanowili zapytać tłumacza przysięgłego języka ukraińskiego – Rusłana Ziuzina czy owe zdanie w języku ukraińskim znaczy dokładnie to, co w języku polskim. Chodzi o nacechowany wyższością zwrot o charakterze dyscyplinującym.

Taki zapis w strefie publicznej jest niedopuszczalny i w sposób rażący naruszający wszelkie podstawowe zasady równego traktowania ludzi bez względu na narodowość, wyznanie, kolor skóry itd. – skomentował Rusłan Ziuzin i zalecił, by właściciela Żabki czy osobę, która umieściła komunikat w sklepie, wysłać na jeden dzień na teren działań bojowych. Jak twierdzi, wizja świata zmieni się o 180 stopni.

zobacz także

Sieć sklepów Żabka odcięła się jednak od treści napisu. Podkreślono, że poszczególne lokale prowadzą franczyzobiorcy.

„Informację w sklepie zamieścił jeden z pracowników naszego franczyzobiorcy, bez jego wiedzy i zgody. Rozmawialiśmy o tej sytuacji z franczyzobiorcą, zobowiązując go do przypomnienia pracownikom zasad obowiązujących w naszej sieci. Franczyzobiorca nie był świadomy negatywnego wydźwięku komunikatu. Po interwencji informacja została natychmiast usunięta” – poinformowało biuro prasowe Żabki.

Co więcej, Żabka Polska podkreśliła, że plakat jest niezgodny z polityką firmy, która od pierwszego dnia wojny w Ukrainie, we współpracy z partnerami i organizacjami charytatywnymi, niesie pomoc potrzebującym uchodźcom.

W sieci powstała burza. Plakat podzielił odbiorców. Jedni nie zauważają w nim nic złego, inni poczuli się dotknięci.

„Sobie mogą pisać. Co to jest kradzież jest jasno określone przez prawo. Także właściciel sklepu się może cmoknąć…”
„Zawsze pakuję do swojej torby, bo brzydzę się tych koszy i wózków, ale to moja schiza, do tego wiem, że tyle udźwignę i doniosę bez problemu do domu, przy kasie wykładam i nikt nigdy, w żadnym sklepie nie miał z tym problemu.”
„Będę niedługo w Gdańsku, już wiem, gdzie nie robić zakupów”
„A co w tym komunikacie jest nie tak??? Przeginacie już.”
„Już w latach 70tych podobne napisy pojawiły się w sklepach w Niemczech. Po tym jak złapano sporą ilość polaków. Do dziś widuję napisy po polsku na stacjach paliw, żeby nie „zapomnieć” zapłacić.” – pisali inni.

źródło: Facebook, trojmiasto.pl. Fot.: Facebook

Skandaliczny napis w „Żabce” w Gdańsku. „Ukraińcu…!”