USA, Pensylwania. Kierujący Teslą Model S uderzył podwoziem o przeszkodę na drodze po czym z okolic podłogi samochodu zaczął wydobywać się dym. Niedługo po ewakuacji pasażerów, auto stanęło w płomieniach. Wezwana na miejsce straż pożarna rozpoczęła gaszenie elektryka, które zajęło ponad dwie godziny, bo silnik co chwilę się zapalał. W sumie zużyto ponad 45 tysięcy litrów, czyli 12 tysięcy galonów – zwykle wystarcza 500 galonów, by ugasić pożar auta spalinowego. Gdyby nie felgi, trudno byłoby rozpoznać, że to pojazd. Tesla spłonęła doszczętnie. Co o autach na prąd mówił Krzysztof Hołowczyc?

Do zdarzenia doszło na jednej z dróg w Pensylwanii w USA. Doszło do zapłonu samochodu marki Tesla Model S. Pożar elektryka został wywołany przez znajdujący się na jezdni przedmiot, na który najechał kierowca samochodu. Najprawdopodobniej doszło do uszkodzenia baterii, która w kontakcie z przeszkodą na jezdni mogła się rozszczelnić.

Z okolic podłogi elektryka zaczął wydobywać się dym.

Natychmiast pasażerowie się ewakuowali, a chwilę później auto stanęło w płomieniach. Na miejscu zjawiło się kilka zastępów straży pożarnej. Rozdysponowane 15 tysięcy litrów wody na ugaszenie elektryka okazało się być niewystarczające i konieczne było wezwanie dodatkowych cystern.

REKLAMA

W sumie zużyto ponad 45 tysięcy litrów, czyli 12 tysięcy galonów.

Z relacji wynika, że bateria za każdym razem po jej ugaszeniu od nowa zaczynała się palić. Z Tesli, jak widać na zdjęciach, pozostał jedynie felgi i odrobina metalowych części. I gdyby nie to, trudno byłoby rozpoznać o uległo zniszczeniu. Samochód spłonął doszczętnie.

Straż pożarna z Pensylwanii poinformowała, że gaszenie samochodu spalinowego pochłania średnio ok. 1900 litrów wody ( tj. 500 galonów). W porównaniu z elektrykiem, na którego ugaszenie potrzeba było prawie 50 tys. litrów wody – dbałość o środowisko jest tutaj raczej pozorna.

zobacz także

Przypadek z USA po raz kolejny uświadamia, że stworzony dla celów ekologicznych samochód, ma jeszcze wiele minusów. Mimo, że samochody napędzane konwencjonalnym napędem płoną częściej niż ich elektryczna konkurencja, sytuacja z Pensylwanii daje wiele do myślenia.

Co o samochodach w pełni elektrycznych mówi nasz mistrz rajdowy Krzysztof Hołowczyc?

Pojeździłem trochę elektrykiem i rzeczywiście w mieście jest takie fajne uczucie: „brzyyy brzyyy” pojechało, skręciło. Oczywiście zasięgi jak tylko dajesz prawdziwie gaz to maleją dwukrotnie natychmiast na każdym z tych aut. Także tu też musimy mieć świadomość cały czas. Jak widzę, jak ktoś w trasie jedzie elektrycznym samochodem, nie będę marek wymieniał, wszyscy tak ten gazik tak „z jajeczkiem” jak to się mówi – jajko kurze włożone wysokiej grzędy, i sobie spokojnie ten gazik naciska, żeby tak było mięciutko. Także ja myślę, że jeszcze ten czas elektryków takich bateryjnych no… on się nie rozwinie. – stwierdził kierowca rajdowy Krzysztof Hołowczyc na „Kanale Sportowym” w rozmowie z Michałem Polem.

Na tapet w jednym z odcinków „Kanału Sportowego” na platformie YouTube wzięto samochody elektryczne, które obecnie podbijają rynek motoryzacyjny. Wielu jest zachwyconych postępem technologicznym i najnowszymi rozwiązaniami. W dodatku, gdy niesie to ze sobą pozytywne skutki jak – dbanie o środowisko. Nie mówi się jednak o zagrożeniach, jakie mogą wynikać z elektryków bateryjnych.

Mroczne tajemnice wyjawił jednak kierowca rajdowy Krzysztof Hołowczyc, który na własnej skórze przetestował jeden z tego typu samochodów. Przyznał, że jazda nim należała do przyjemnych, ale nie widzi, by elektryki rozwinęły się w najbliższym czasie. Dlaczego? Ze względu na problemy techniczne, o których się nie mówi.

Nikt nie mówi, jak płonie taki samochód. Co się dzieje. W tej chwili Niemcy pierwsi wymyślili patent, że nakłada się kontener. Nie można czegoś takiego ugasić. Nie ma najmniejszych szans. Proszę sobie wyobrazić, że ten samochód się zapali pod jakimś hotelem, czy pod jakimś domem handlowym. Nikt go nie ugasi. – przekonuje Hołowczyc.

REKLAMA

I dodaje, że jest to jeden z większych problemów samochodów elektrycznych. Wynika to z faktu, że bateria, która się pali, podczas korzystania z elektryka, wydziela wyłącznie sam tlen, więc nawet żaden środek gaśniczy nie poradziłby sobie z pożarem takiej baterii.

I to jest ogromna energia, ogromna moc. Także z tym będzie wielki problem. – kwituje kierowca rajdowy. Podkreślił, że w związku z tym trwają prace inżynierskie.

Druga rzecz, o której się nie mówi – pole elektromagnetyczne, które jest w samochodzie elektrycznym, które Cię otacza. Mówimy: „komórki nie przykładaj do ucha za długo, bo ona Ci robi krzywdę”. Samochód elektryczny, proszę sobie wyobrazić, ile tam jest silników, ile tam jest przepływów, ile tam jest energii, która wokół nas krąży, także silnik elektryczny też ma ciekawe pole. – opowiada dalej Hołowczyc.

zobacz także

Wierzy w umiejętności inżynierów, którzy z czasem zapewne wymyślą rozwiązanie owych problemów i będą robili różne rzeczy, by elektryki były w pełni bezpieczne. Hołowczyc jednak uważa, że trzeba mówić głośno odnośnie minusów takich samochodów, bo mało kto ma świadomość, a szczególnie wielcy fascynaci samochodów elektrycznych, jak reagują te auta w określonych warunkach.

Bo kiedy one jadą – są wspaniałe, ale proces przed czy po, tak jak w Norwegii na szrotach stoją ogromne ilości samochodów, które mają małe stłuczki – nikt ich nie naprawia, każdy się boi, bo takiego samochodu nie jest łatwo powiedzieć: „no to ten kabelek przecięty złączymy jakoś i on dalej będzie jeździł ładnie”. Nie będzie jeździł ładnie. – podsumował Hołowczyc.

To jest ślepa uliczka – stwierdził.

Prawda o elektrykach, której żaden lewacki eko świr nie chce usłyszeć. Warto posłuchać i wziąć pod uwagę bo Hołowczyc wie o czym mówi. pic.twitter.com/5cNH4LUA2d
— Gorgios💭🗨🇵🇱 (@gorg_ios) October 29, 2022

Wychodzi na to, że te „nowoczesne” auta, które miały m.in. na celu ratowanie środowiska, stwarzają spore problemy z ich utylizacją, brakiem możliwości ugaszenia pożaru, czy ograniczonym zasięgiem. Mowa przede wszystkim o obecnie popularnych modelach zasilanych bateriami, które zmagają się z szeregiem problemów. Według rajdowca, za mało się o nich mówi, ale przyznaje, że samochody napędzane prądem, ze względu na większy potencjał techniczny, będą przyszłością motoryzacji.

Hołowczyc sprowadził na ziemię entuzjastów aut elektrycznych.

Źródło: YouTube/ Kanał Sportowy, Twitter, Carscoops. Fot.: screen

Elektryczne samochody? Ponad dwie godziny gasili Teslę. Zużyli 45 tys. litrów wody! Co mówił Hołowczyc?