Piłkarz z dyplomem z teologii adwentystycznej? Tajemnicze kontakty m.in. z Anną Lewandowską czy rzekome załatwianie MBA bez udziału w zajęciach – oto wątki sprawy opisanej przez Onet.

Na publikację o kulisach działalności Zbigniewa D. z prywatnej uczelni w Łodzi, a oprócz tego kibica piłkarskiego, zareagowało już Ministerstwo Edukacji Narodowej. Zwrócimy się o wyjaśnienia – zapewniają przedstawiciele resortu.

Sprawa zaczęła się nieco banalnie: Zbigniew D. miał wziąć pieniądze za dyplom ukończenia studiów, których osoba wręczająca określoną kwotę, nie skończyła. Został zatrzymany przez policję. W czasie przeszukania, jak twierdzi Onet, w jego telefonie znaleziono korespondencję i kontakty ze znanymi osobami ze świata sportu na temat dyplomów.

Jak ustalił Onet, chodzi m.in. o dyplom ukończenia studiów magisterskich Roberta Lewandowskiego oraz propozycje uzyskania innych tytułów naukowych dla niego oraz jego żony, Anny.

REKLAMA

Monika Bondarowicz, rzeczniczka Lewandowskich, odpowiedziała dziennikarzom Onetu, że Robertowi oraz Annie nic nie wiadomo o postępowaniu prokuratorskim i trudno jej się odnosić do sprawy.

Kolejnym „bohaterem” opisanej przez Onet afery dyplomowej stał się Jacek Góralski, pomocnik reprezentacji Polski. Miał rzekomo zapłacić za dyplom 10 tysięcy zł.

zobacz także

Siewierz pokazuje, że można sprawnie zarządzać samorządem, nawet bez większego wsparcia państwa

W telefonie naukowca Zbigniewa D. miały znaleźć się również zdjęcia dyplomów innych znanych sportowców: Arkadiusza Milika czy Piotra Świerczewskiego.

fot. PZPN

Afera z dyplomami znanych piłkarzy i nie tylko. Interweniuje MEN