Nie używałem wulgaryzmów. Zacytowałem po prostu słowa byłego prezydenta Lecha Kaczyńskiego: „spieprzaj dziadu” – tłumaczył portalowi tcz.pl Józef Pakizer, przedsiębiorca z Tczewa. Mężczyzna został zatrzymany przez policjantów podczas wizyty premiera Mateusza Morawieckiego w tym mieście. Pan Józef nie zgadza się na mandat i odwołuje się. Głos w sprawie zabrał mec. Marek Kanawka.

Mocna krytyka

Pan Józek mógł cytować czy nie mógł? Twierdzi, że nie wypowiadał się brzydko, ale policjanci podlegli przecież premierowi odebrali skandowanie mężczyzny wyłącznie w jednym kontekście – ubliżania.

Funkcjonariusze wlepili mężczyźnie mandat. Co zrobił Pan Józek? Odmówił jego przyjęcia.

„Mati… wyluzuj”

Dokładniej wyglądało to tak, że pan Józef Pakizer, przedsiębiorca z Tczewa, który prowadzi swój bar chciał po prostu przekazać premierowi, że wcale nie jest tak kolorowo, jak mówi się w telewizji.

REKLAMA

Bo w mediach mówiło się, że „obniża się VAT na żywność”, a tymczasem przedsiębiorcy płacą 8 proc. VAT.

„(…) których nie możemy odliczyć” – dodaje Pan Józef w rozmowie z portalem tcz.pl, i mówi: „To nam podwyższa koszta produkcji, a przecież nie możemy podnosić cen, bo stracimy klientów.”

Mężczyzna się oburzył, ale przemyślał to w jaki sposób uderzyć w premiera…

„Spieprzaj dziadu” – skandował pan Józek.

Jak się później tłumaczył to słynny cytat ze śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego.

Gdy krzyczał, najpierw podeszła do niego pani z otoczenia premiera, ale później pojawiła się policja, która zatrzymała mężczyznę, zaprowadziła do radiowozu i zawiozła na komendę.

Okazało się, że funkcjonariusze podjęli interwencję na prośbę Służby Ochrony Państwa, która wskazała mężczyznę zakłócającego przebieg wydarzenia swoim skandowaniem.

zobacz także

Pan Józek nie ma pretensji do policji, która przecież wykonała swoją pracę, jednak sprzeciwił się, gdy postanowiła „wlepić” mu mandat.

Do policjantów nie mam pretensji, bo robili to, co ktoś im kazał. – stwierdził przedsiębiorca.

Z racji, że mandatu nie przyjął, to sprawa trafi do sądu. A głos w sprawie zajął mecenas Marek Kanawka, który wprost krytykuje działania policji.

Ten mężczyzna musiałby używać słów powszechnie uznawanych za wulgarne. Tutaj najwyraźniej tak nie było. Żeby było jasne, gdyby np. na wiecu Donalda Tuska ktoś krzyczał: „będziesz siedział”, to policja też nie powinna w żaden sposób reagować. – skomentował mecenas.

I dodał, że sytuacja ta jasno pokazuje działania korupcyjne i upolitycznienie służb państwowych.

Ta historia z Tczewa jednoznacznie pokazuje, że policja stała się policją polityczną. Że ogranicza obywatelom możliwość pokazania, jak ta władza jest nieszanowana – stwierdził mec. Kanawka.

Oznajmił też, że tczewianin mandatu nie przyjął i uważa, że pozbawiono go praw obywatelskich, dlatego nie zamierza zapłacić kary, a nawet jest gotów pójść do więzienia. Rozważa jednak pozwanie polskiego państwa, które w opinii mecenasa to „sfera marzeń”, bo „policjanci zawsze mogą powołać się na artykuł 15 ustawy o policji, gdzie są wskazane uprawnienia policjantów w takich sytuacjach”.

Co się stanie z Panem Józkiem?

Mecenas wskazał dwie drogi postępowania jakie mogą pojawić się w przypadku przedsiębiorcy.

Jeśli w tej sprawie pójdzie wniosek do sądu rejonowego, to widzę dwie drogi. Albo sąd na posiedzeniu niejawnym odmówi wszczęcia postępowania. Albo wyznaczy termin rozprawy, przesłucha świadków i uniewinni tego pana. – komentuje mec. Marek Kanawka.

W internecie nie brak tego typu skandowań…

Spieprzaj dziadu.
— Greta77Wawa (@Greta77Wawa) July 6, 2022

Tutaj też.

Dziadu stary spieprzaj już.
— Wojciech (@proof_prof) July 6, 2022

O! I jeszcze tutaj.

Spieprzaj dziadu!
— To Masz (@obserwatorTT) July 7, 2022

I znowu w premiera…

"spieprzaj dziadu" #inflacjaMorawieckiego
— Docpublica (@Docpublica) July 6, 2022

Ale to tylko CYTAT! Cytat ś.p. brata prezesa PiS.

źródło: Onet.pl

Krzyczał do premiera: „Spieprzaj dziadu!”. Ściga go policja na prośbę ochrony premiera. „Cytowałem Lecha Kaczyńskiego!”