Pawłowicz postanowiła zakpić ze wszystkich, którzy pisali, że w Odrze znajdowała się rtęć. Silnie trująca substancja, której dziś już nawet w termometrach nie znajdziemy. Znajdziemy za to w zakładach, które wciąż wykorzystują substancję w procesie produkcyjnym.
Rtęć jest jedynym metalem występującym w warunkach normalnych w stanie ciekłym.
Pawłowicz kpiła, a GIOŚ musiał przyznać, że nie tylko Niemcy rtęć wykryli w Odrze.
Podwyższone wartości rtęci wystąpiły w Kanale Gliwickim i Kędzierzyńskim – przyznał Główny Inspektorat Ochrony Środowiska. Jeszcze kilka godzin wcześniej minister Jacek Ozdoba informacje o rtęci w Odrze nazywał „fake newsem”.
Krystyna Pawłowicz nie ustaje w wysiłkach, by bronić dobrego imienia Polski. Ale także władzy PiS. Zwłaszcza, gdy ktoś oskarża, że w Odrze była jakaś rtęć! I to ona jest odpowiedzialna za katastrofę ekologiczną na Odrze.
Wciąż nie wiemy, jaki czynnik, a może kilka rzeczy na raz sprawiły, że w Odrze mamy katastrofę. Wiemy za to jak działało państwo i instytucje,. które o czystość m.in. Odry powinny dbać.
Jako dziecko – brałam na dłoń kulki,które wypłynęły z rozbitego termometru – napisała Pawłowicz.
Dzięki Krysiu, że dzielisz się z nami tą historią! Dzięki temu każdy na własne oczy może zobaczyć dlaczego zatrucie się rtęcią jest tak niebezpieczne! – odpisał internauta na wyznanie Krystyny Pawłowicz.
Rtęć w środowisku naturalnym występuje w ilościach śladowych. No chyba, że człowiek postara się by było inaczej. Co najgorsze pierwiastek ten jest nie tylko silnie trujący, ale przede wszystkim potrafi przez długi czas utrzymywać się w organizmach.
Jesteś przykładem na to, ze nie należy tego robić – komentuje wpis Pawłowicz internautka.
Ironizowanie ironizowaniem, ale zatrucie rtęcią z takiego termometru jak najbardziej jest możliwe. Te „kulki” wytwarzają toksyczne dla człowieka opary w temperaturze pokojowej. Dlatego już się ich nie produkuje, tak jak np. zegarków świecących w ciemności dzięki farbie z radem 🙂 – pisze internauta w komentarzu.