Aktywistka antyaborcyjna Kaja Godek nie przestaje „działać”. Temat aborcji w Polsce wywołał wiele konfliktów, które nie mają swojego końca. Porozumienia brak, a Polacy są podzieleni. Kaja Godek postanowiła kontynuować swoją „misję”, a za cel postawiła sobie Ukrainki uciekające przed wojną do Polski. Jednak na ulotkach, które rozdawała kobietom nie napisała istotnych informacji. Ministerstwo Zdrowia interweniuje!

Kaja nie taka pamiętliwa?

Kaja Godek, założycielka Fundacji Życie i Rodzina, w ubiegłym miesiącu postanowiła „wesprzeć” przybywające do Polski kobiety z Ukrainy i „edukować” je swoimi antyaborcyjnymi ulotkami.

Powinny się w niej znaleźć najistotniejsze informacje, ale aktywistka antyaborcyjna ominęła jedną z nich… Zabrakło informacji, że aborcja ciąży z gwałtu do 12. tygodnia w Polsce jest legalna.

Godek pamiętała jednak, by napisać, że „aborcja to zabójstwo, a jeśli ktoś proponuje jej dokonanie, to należy zadzwonić na policję lub udać się na najbliższy komisariat.”

REKLAMA

Działania Godek o dziwo wymusiły reakcję na Ministerstwie Zdrowia. MZ zaapelowało do Ministerstwa Rodziny i Polityki Społecznej o interwencję.

„Jeśli ktoś proponuje pani aborcję, namawia do niej (np. wykorzystując fakt, że jest pani w trudnej sytuacji po wyjeździe ze swoich rodzinnych stron), organizuje środki, żeby zabić pani dziecko, proszę natychmiast zgłosić sprawę pod nr alarmowy 112 lub skontaktować się z najbliższym komisariatem policji” – czytamy w ulotce, udostępnionej na stronie fundacji.

zobacz także

Siewierz pełen atrakcji! Most zwodzony – unikat w skali kraju

Ministerstwo przekonuje, że na ulotce musi być wyjaśniona kwestia regulacji dot. aborcji w Polsce.

Godek odpowiada, że odmawia „udziału w promocji aborcji”. Na ulotce nie pojawią się informacje o tym, że w niektórych przypadkach nawet w Polsce aborcja jest możliwa.

Godek nie rozumie, dlaczego Ministerstwo się jej sprzeciwia!?

Aktywistka grzmiała z tego powodu podczas konferencji, która odbyła się przed gmachem Ministerstwa Rodziny i Polityki Społecznej.

„Ministerstwo naciska, żeby w ulotkach informujących, że w Polsce nie wolno dokonywać aborcji, skierowanych do obywatelek Ukrainy, zawierać informacje, w jakich okolicznościach i na jakich podstawach można w Polsce zabić dziecko.” – rozpoczęła swój wywód Godek.

REKLAMA

Po czym z oburzeniem dodała, że sytuacja jest absurdalna i podkreśliła, że nie można zrobić „aborcji na żądanie” do czego rzekomo przyzwyczajone są Ukrainki.

„Sytuacja jest absurdalna dlatego, że my informujemy przede wszystkim, że stan prawny w Polsce jest inny niż na terenie Ukrainy, i że nie można przyjść i zrobić sobie aborcji na żądanie, do czego przyzwyczajone są bardzo często obywatelki Ukrainy. A tutaj spotykamy się z taką sytuacją, że ministerstwo zaczyna naciskać na nas, żebyśmy na te aborcje naganiali.” – powiedziała z oburzeniem aktywistka antyaborcyjna.

Co prawda, na Ukrainie możliwe jest dokonanie aborcji do 12. tygodnia ciąży bez podania przyczyny decyzji. W Polsce jest to legalne w przypadku ciąży z gwałtu (również do 12. tygodnia ciąży).

Kaja Godek nie zauważyła tej różnicy i nie poinformowała o niej w swoich ulotkach antyaborcyjnych.

REKLAMA

Do sprawy odniósł się Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych, który zaapelował do przeciwdziałania tego typu zachowaniom.

Ośrodek dodał, że Godek porównuje pomoc zgwałconym kobietom do zbrodni, których dokonuje Władimir Putin.

Wiele Ukrainek zostało zgwałconych przez rosyjskich żołnierzy, a aktywistka „pomaga” straumatyzowanym kobietom rozdając ulotki, które nawołują do rodzenia dzieci, również tych z gwałtu.

Przepisy prawne w Polsce

Interwencja przeciwko Godek ma związek z przepisami prawa, które dotyczą legalnej aborcji w Polsce.

Ministerstwo Zdrowia wysłało pismo do redakcji Onet.pl, w którym napisało o prośbie skierowanej do Ministerstwa Rodziny i Polityki Społecznej oraz odpowiedniej reakcji na niewłaściwe zachowania.

„Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej, stosując standardowe zasady postępowania, zwróciło się do Fundacji Życie i Rodzina z prośbą o przedstawienie wyjaśnień odnośnie kwestii poruszonych w piśmie Ministerstwa Zdrowia. Jednocześnie podkreślić należy, że Minister Rodziny i Polityki Społecznej jako organ nadzoru nad fundacjami przy realizacji zadań kieruje się przede wszystkim obowiązującymi przepisami prawa, a także zasadą bezstronności i obiektywizmu w realizacji działań nadzorczych nad fundacjami, jak również niezwłocznie reaguje na każde zgłoszenie nieprawidłowości w zakresie działań realizowanych przez fundacje, nad którymi sprawuje nadzór”. – czytamy w piśmie.

Oburzona Godek również wystosowała pismo. Skierowała je do minister Marleny Maląg o zaznacza w nim, że odrzuca „udziału w promocji aborcji”.

źródło: Onet.pl ; kobieta.wp.pl

Godek „edukuje” Ukrainki antyaborcyjnymi ulotkami. Ministerstwo interweniuje. Godek: Nie będę promować aborcji!