Ostatni raz dałem się oszukać. Ludzie uczą człowieka rozumu. Nie pieprz, że to wina banku — to charakterek!!! To zresztą podobnie było z pogrzebem babci. Jeżeli ty tak się opiekowałaś mamą, jak załatwiłaś jej pogrzeb — to szczerze współczuję!!! Dobrze, że już się mama nie męczy. (…) I pamiętaj, że na oszustwie daleko nie ujedziesz. Kiedyś się na tym przejedziesz!!! Oby jak najprędzej… – napisał w sms-ie ksiądz do pani Iwony.

Kobieta nie spodziewała się, że kiedykolwiek dostanie taką wiadomość. Ba! W dodatku od księdza i w tak przykrych okolicznościach, gdy przyszło jej pochować matkę.

Pani Iwona, bo o niej mowa, na co dzień mieszka w Kanadzie. Niedawno zmarła jej matka, więc kobieta wróciła do Polski, na Dolny Śląsk, by zająć się sprawami pogrzebowymi. Zależało jej, by nabożeństwo odprawił znajomy ksiądz Wacław Kuriata.

Ksiądz Wacław Kuriata polecił wikarego, bo sam był na wakacjach. Zgodziłam się. Ksiądz Wacław był moim księdzem. Bierzmowanie, nawet ślub mi dawał. – opowiada pani Iwona w rozmowie z GW.

REKLAMA

Po uroczystości pogrzebowej, duchowny wysłał do niej wiadomość, w której domagał się pieniędzy. Kobieta zapomniała przekazać kopertę z 500 zł za mszę, bo miała – jak twierdzi – natłok obowiązków i spraw. Dlatego duchowny poprosił o przelew.

Wtedy pojawił się problem. Pani Iwona wolała przekazać pieniądze księdzu osobiście, bo nie ma polskiego konta bankowego, a założenie go dla osoby, mieszkającej za granicą wymaga wielu urzędniczych formalności. Kobieta mogłaby zrobić przelew z zagranicznego konta, ale zapłaciłaby wtedy dwa razy więcej.

Pani Iwona przedstawiła duchownemu sytuację, w której się znajduje, ale nie spodziewała się, że otrzyma od niego szokującą wiadomość, że „aż kapcie spadły”, a pani Iwona usiadła i sześć razy sprawdzała, czy na pewno dostała ją od księdza.

zobacz także

Ksiądz poczuł się oszukany i zarzucił kobiecie kłamstwo.

W jego opinii, to nie wina banku, a charakteru pani Iwony. Co więcej, przypomniał jej sytuację z pogrzebem jej babci i uznał, że jej mama ma się lepiej w niebie, bo jak uznał – „jeżeli tak się opiekowała mamą, jak załatwiła jej pogrzeb – to szczerze współczuje”.

Kobieta była w szoku. Postanowiła kopertę z pieniędzmi przeznaczyć na fundację „Zdążyć z pomocą” i jej podopiecznych, czyli chore dzieci. Napisała też maila ze skargą do archidiecezji wrocławskiej. Wątpi jednak, że otrzyma wiadomość zwrotną.

Czy pisząc te wiadomości, ksiądz był pijany albo niespełna rozumu? Jak teraz własne dzieci wysyłać do kościoła? Jak wierzyć w kościół, który uczy miłosierdzia i szacunku do bliźniego? – rozmyśla pani Iwona.

GW niejednokrotnie próbowało się skontaktować z księdzem Wacławem Kuriatą, ale bezskutecznie.

źródło: Gazeta Wyborcza

„Aż kapcie spadły”. Ksiądz pisze do parafianki: nie pieprz, że to wina banku – to charakterek! „Dobrze, że mama się już nie męczy”