Jechał pijany, potrącił człowieka, ale „denerwują go pomówienia”, bo przecież „nic nie zrobił” i „jest wewnętrznie kompletnie czysty” – pisze Ziobro.
Dodając, że „Stuhr to esencja polskich pseudoelit przekonanych o swojej wyjątkowości i stania ponad prawem”.
Przez lata chronieni przez sądy i lewackie media uwierzyli, że są rasą nadludzi, którym wolno więcej. Pyta Pan, po co prokuratura Pana ściga?! Żeby wymierzyć sprawiedliwości, bo w wolnej Polsce nie macie większych praw – podkreśla Zbigniew Ziobro.
Przedstawiono mu zarzut popełnienia przestępstwa. Przesłuchany w charakterze podejrzanego, złożył wyjaśnienia i przyznał się do winy. Po złożeniu aktu oskarżenia został skazany przez sąd. Tak działa wymiar sprawiedliwości. Tylko skąd panu o tym wiedzieć? – skomentowała wpis ministra, prokuratora generalnego… prokurator Ewa Wrzosek!
I choć wielu atakuje Ziobrę to równie wielu jest oburzonych tym, co Jerzy Stuhr powiedział.
Szkoda, że Stuhr nie wykorzystał okazji by siedzieć cicho, posypać głowę popiołem i wyrazić skruchę. Teraz jest woda na młyn… – czytamy w jednym z komentarzy.
Miałem umówiony termin operacji przełyku, jednak po badaniach lekarze zorientowali się, że ponownie pojawił się rak – mówi Jerzy Stuhr o tym, w jaki sposób wykryto u niego nawrót choroby, z którą zmagał się już w 2011 roku.
W trakcie rozmowy pada pytanie: Zastanawia się pan, jak może wyglądać rzeczywistość, gdy przy władzy zostanie prawica?
Będzie strasznie, zaczną rządzić zgodnie z zasadą: hulaj dusza, piekła nie ma – odpowiada Jerzy Stuhr.
Stuhr opowiada też o kolizji z motocyklistą, jak się okazało aktor był pod wpływem alkoholu.
Myśli pan o tym, co wydarzyło się w październiku? Wracają do pana te wydarzenia? – pada pytanie.
Czuję się niewinny, skończyło się na kolizji – odpowiada Stuhr.
I dodaje: Tak naprawdę nic nie zrobiłem, więc wewnętrznie jestem kompletnie czysty. Oczywiście denerwują mnie pomówienia i stosunek prokuratury do mojej osoby, która proponowała coraz wyższe kary i chciała mnie zjeść. Pan Ziobro ścigał pół roku. Powiedzieli, że będą to robić do końca, a ja się zastanawiam: po co? To wręcz filmowa sytuacja, ale chciałbym, żeby już się skończyła – podkreśla aktor.
O tym, że był pod wpływem alkoholu mówi tak:
Bolało mnie, że byłem opluwany w gazetach, przedstawiany jako wyklęty, a przecież nikomu nic nie zrobiłem. Na szczęście przyjaciele stanęli na wysokości zadania. Spotkałem się z dużą życzliwością obcych ludzi, którzy pisali do mnie i wspierali. W Wydawnictwie Literackim z końcem listopada wyjdą moje pamiętniki, w których odniosę się do tego oficjalnie. Tragedia zacznie się w dniu, w którym straciłem prawo jazdy.
Źródło: Plejada. Fot. ARC