Dramat w nadbałtyckim Jantarze sprzed kilku dni ma swoje drugie, ciemne oblicze. Ludzie ruszyli na pomoc dwóm turystom, których miała pochłonąć fala. Mimo reanimacji, nie żyje 32-letni mężczyzna, a drugi poszkodowany (36-latek) znajduje się w szpitalu w stanie krytycznym. Prawdopodobnie tragedii można było uniknąć, gdyby poinformowano ratujących, że… poszukiwani są na brzegu – informuje dziennik Fakt!

Rzucili się na pomoc

Dramatyczny przebieg akcji poszukiwawczej w Bałtyku w miejscowości Jantar miał miejsce w środę o godz. 13. W tym dniu fale były nie tyko wysokie, ale też szczególnie groźne.

Ratownicy WOPR zostali poinformowani, że poszukiwana jest osoba kąpiąca się w wodzie. Na miejscu ludzie stworzyli tzw. łańcuch życia, by ratować tonących.

Około godziny 12:20 otrzymaliśmy informacje o kilku osobach, które się topią na wysokości wejścia numer 79 w miejscowości Jantar. Na miejscu działali już ratownicy WOPR. Natychmiast do działań ruszyli ratownicy z BSR Sztutowo oraz Świbno. pic.twitter.com/I5fNpIp0jL
— Morska Służba Poszukiwania i Ratownictwa 🇵🇱 💯 (@mspirsar) July 13, 2022

Łańcuch przy silnych falach się zerwał, a czwórka ludzi została porwana. Dwoje wyszło z morza o własnych siłach. Kolejna osoba była reanimowana, trafiła do szpitala, skąd nadeszła tragiczna informacja. Drugi z mężczyzn, który także trafił do szpitala – jest w stanie krytycznym.

Do tej dramatycznej sytuacji doszło podczas jej poszukiwań, gdy utworzono „łańcuch życia”. Został on rozbity przez fale, a osoby biorące udział w akcji ratowniczej same potrzebowały pomocy.
— Morska Służba Poszukiwania i Ratownictwa 🇵🇱 💯 (@mspirsar) July 13, 2022

REKLAMA

Nie żyje 32-letni mieszkaniec Radomia, który w środę brał udział w akcji ratunkowej w Jantarze. Drugi mężczyzna w stanie krytycznym przebywa w szpitalu. To 36-letni mieszkaniec Pelplina – powiedziała portalowi Fakt sierż. sztab. Karolina Figiel, rzeczniczka policji w Nowym Dworze Gdańskim.

Dramatyczny okazuje się fakt, że wszyscy mogli zostać wprowadzeni w błąd i w wodzie mogło nikogo nie być.

W środę panował bardzo duży chaos, policjanci, którzy pracowali na miejscu zdarzenia ustalili, że wśród świadków, turystów w środę panowała dość duża dezinformacja, ponieważ do wody na pomoc rzuciło się kilkadziesiąt osób, a na plaży było kilka tysięcy osób i każdy z nich miał swoją wersję wydarzeń – mówi Karolina Figiel.

zobacz także

Podobno w wodzie mieli znajdować się dwaj chłopcy – mieli sobie nie radzić z dotarciem do brzegu, a ludzie – jak mówi Figiel – „w popłochu całą grupą osób rzucili im się na pomoc”. I niestety 4 osoby z łańcucha życia zostały porwane przez fale.

Finał? Jedna osoba nie żyje, druga jest w stanie krytycznym a dwie są w stanie dobrym. Wszystko wskazuje na to, że ratowani chłopcy wyszli z wody o własnych siłach i nie poinformowali o tym służb ratunkowych – dodaje rzeczniczka policji Karolina Figiel.

Na strzeżonych kąpieliskach na Mierzei Wiślanej w środę powiewały czerwone flagi, które wskazują, że panują niebezpieczne warunki. W tym dniu były wysokie fale, które osiągały wysokość nawet dwóch metrów. Policja zaapelowała do plażowiczów o rozsądek.

Czerwona flaga nad morzem to jak czerwone światło na drodze, oznacza stop, czyli nie wchodzimy do wody nawet po kostki, czy po kolana – apeluje podinsp. Maciej Stęplewski, rzecznik prasowy pomorskiej policji.

Jantar to tylko jedna z wczorajszych tragedii. W Jastrzębiej Górze morze wyrzucało wczoraj topielców dwukrotnie. Aż 7 z 9 akcji @mspirsar dotyczyło plażowiczów, którzy zignorowali zakazy kąpieli. Dziś nadal trudne warunki, można spodziewać się czerwonych flag. @RMF24pl
— Kuba Kaługa (@ka_uga) July 14, 2022

źródło: fakt.pl. Fot. PAP

Szokujące ustalenia. Ta śmierć była na darmo?! 32-latek ratował „tonącego” w Jantarze