Pamiętacie gdy poruszyliśmy tu temat Karoliny z Dąbrowy Górniczej i zebraliśmy wspólnymi siłami 100 tys. zł? To było wielkie i wszyscy o tym wiemy. (…) Krótkie, podziękowania dla Państwa za tą pomoc. (…) I wprawdzie zaproszenia nie było, może bujam w obłokach, ale jest publiczne podziękowanie od jednej z radnych Dąbrowy Górniczej. Niesamowita klasa i wyczucie, jestem wzruszony. Oby więcej takich radnych, a świat będzie piękniejszy. Podsyłam Wam bo to nasz wspólny sukces: Pani Radna, pełen szacunek, a Mieszkańcom Dąbrowy gratuluje i współczuję. – napisał radny z Sosnowca Łukasz Litewka.

Najłatwiej jest „robić porządek na podwórku sąsiada”, a może radny z Sosnowca zajmie się swoim podwórkiem!!! – napisała oburzona radna z Dąbrowy Górniczej, lek. Magdalena Miczko.

„Najłatwiej jest robić porządek na podwórku sąsiada”. Pani Radna błagam, zrób Pani porządek w Sosnowcu i zbierz 168 tys. pomagając innym – skwitował radny z Sosnowca, Łukasz Litewka.

A wszystko zaczęło się od prośby, o którą poprosiła radnego mama Karoliny z Dąbrowy Górniczej – pani Małgorzata. Dziewczyna zmaga się z autoimmunologicznym zapaleniem mózgu, a jedyną nadzieją jest terapia w niemieckim Ulm.

REKLAMA

Kobiety walczyły o każdy grosz, ale dopiero pomoc i zasięgi radnego Litewki spowodowały, że Karolina odzyskała wiarę do życia. Radny z Sosnowca zaangażował się w pomoc Karolinie i w ekspresowym tempie udało się zebrać potrzebną kwotę. Trudności ponownie pojawiły się, gdy potrzeba było zorganizować transport do ośrodka w Niemczech.

Polityk wspomniał, że mama Karoliny pochodzącej z Dąbrowy Górniczej zadzwoniła do niego, zalewając się łzami.

Kobieta czuła się źle ponownie prosząc o pomoc, ale wiedziała, że nie ma wyjścia, a może liczyć na wsparcie radnego Litewki z Sosnowca. Szukała pomocy, żeby zmniejszyć koszty podróży jak tyko to możliwe. Pieniądze, które udało się zebrać na pobyt w niemieckiej klinice w Ulm to całość kwoty ze zbiórki.

Gdzie są radni Dąbrowy Górniczej? Nie, dobra, zresztą dajmy sobie spokój. Udało mi się w 15 minut załatwić zakwaterowanie i tłumacza dla Karoliny i jej mamy. Wszystko za darmo – dobrzy ludzie mieszkający w Ulm widzieli mój post i zapraszają ich. Nie mam jeszcze transportu, ale obiecałem go mamie Karoliny i słowa dotrzymam. Wyborcy Was zweryfikują. – skwitował Łukasz Litewka.

zobacz także

I dodał w komentarzu, że niektórzy radni miasta obiecali kobietom pomoc, ale na tym się zakończyło.

Pod jego wpisem pojawił się komentarz radnej z Dąbrowy Górniczej, która w mocnych słowach zaproponowała Litewce, aby zajął się „swoim podwórkiem”, a nie obcym. Tyle tylko, że mama Karoliny wiedziała, że może liczyć na jego pomoc, nie miała jednak pewności co do lokalnych samorządowców.

Powiem Wam coś szczerze, może zbyt posłodzę. Gdzieś tam, oczami wyobraźni w cywilizowanym świecie wyobrażałem sobie zaproszenie na sesje rady miejskiej w Dąbrowie Górniczej. Krótkie, podziękowania dla Państwa za tą pomoc, nie oczekujemy tego, ale ja bym tak postąpił. Wyszedłbym na mównicę i przede wszystkim powiedział o Was i społeczności, którą stworzyliśmy. I wprawdzie zaproszenia nie było, może bujam w obłokach, ale jest publiczne podziękowanie od jednej z radnych Dąbrowy Górniczej. – napisał z przekąsem Litewka.

Mieszkańcy Dąbrowy Górniczej i nie tylko, jednostronnie stwierdzili, że pani radna Miczko „przywaliła z grubej rury”…

Ja już przysiadłam, żeby poczytać od pani lek. Magdalena Miczko rzeczywiście coś na kształt podziękowania, czy chociażby coś w stylu „połączmy siły” itp. A tu, zdawałoby się osoba, która powinna być pełna empatii i współczucia, wrażliwa na krzywdę ludzką i niesprawiedliwość, z racji tego, że nie dość, że została radną wybraną przez mieszkańców Dąbrowy Górniczej, to jeszcze jest lekarzem… wyraża się z pogardą do osoby, która z naszą pomocą bezinteresownie pomaga innym, wzbudziło we mnie sprzeciw! Jest mi przykro, że na stanowiska, które mają nas reprezentować wpychają się osoby, które nigdy w życiu nie powinny mieć bezpośredniej styczności z żywą istotą!!! – napisała pani Karina.

Do dymisji, odwołać ze stanowiska, tacy radni nie są potrzebni nam w Dąbrowie. – napisał pan Przemysław.

A gdyby nie miłość matki i ogromna pomoc radnego z Sosnowca, Karolina całkowicie straciłaby nadzieję. Brakowało jej wiary i sił, żeby zawalczyć o lepsze jutro, ale jej mama się nie poddała.

Choroba, z którą zmaga się Karolina to autoimmunologiczne zapalenie mózgu.

Kilka lat szukania diagnozy… Kilka lat walki o to, by dowiedzieć się, co dolega mojej córce. – napisała mama Karoliny z Dąbrowy Górniczej, Małgorzata.

Leczenie w Ulm w Niemczech było konieczne. Lekarze wskazywali, że jest to pilna, ale kosztowna terapia – to ponad 20 tysięcy euro. I tylko w u zachodnich sąsiadów jest ono możliwe.

To jedyne, co trzyma nas przy życiu – nadzieja, że się uda… Karolina walczy każdego dnia, ale nie wiem, na jak długo tych sił wystarczy. – pisała zdruzgotana pani Małgorzata.

REKLAMA

Co musi czuć matka, która może tylko patrzeć jak jej córka umiera? Czy to jej wina, że nie ma 100 tys. zł odłożone w szafce? Nie, to chory kraj. – napisał radny Litewka na facebooku.

Zasięgi radnego Litewki spowodowały, że Karolina odzyskała wiarę do życia. W bardzo szybkim tempie udało się zebrać potrzebną kwotę, która stale rośnie. Chętni mogą wpłacać ją przez link: https://www.siepomaga.pl/karolina-kosianska?fbclid=IwAR3w4xdLZPY-VIk-tqDYWGaT5863nbCK8SJWTmWZ_TyoX5PVflPrht-Hf-c

To dowód na to, że jak się chce to się da. I że nie wszyscy radni są bezradni.

źródło: Facebook

„Jestem z Dąbrowy i wstyd mi za takich radnych”