Wołodymir Zolkin, ukraiński bloger, opublikował w sieci wywiad z młodym, rosyjskim żołnierzem. Został on schwytany przez Ukraińców.

– Dwóch facetów zastrzeliło się, bo sobie nie radzili, nie było innego wyjścia – mówi w rozmowie z blogerem wojskowy.

Schwytany żołnierz nazywa się Andrej Uszakow. Ma 20 lat, jest Rosjaninem. Został wysłany do Ukrainy aby zabijać niewinnych ludzi.

Wojskowy zdradza, że w rosyjskim wojsku panuje przekonanie, że istnieją tylko dwie drogi pozwalające na powrót do domu z wojny: ładunek 300 i ładunek 200. Ten pierwszy to ranni, drugi – zabici.

REKLAMA

Żołnierz w rozmowie z Wołodymirem Zolkinem mówi, że wielu członków rosyjskiej armii celowo się okalecza, aby dać sobie szanse na bezpieczny powrót do domu.

Niektórzy strzelają sobie w nogi lub ręce, w nadziei, że zostaną odesłani do Rosji – mówi Uszakow.

To jednak nie najgorsze, co opowiada o sytuacji w rosyjskiej armii. Jego zdaniem dochodzi do bardzo wielu samobójstw. Żołnierze nie radzą sobie z wojennym obciążeniem psychicznie i w pewnym momencie pękają.

zobacz także

Będziemy mieć więźniów politycznych – mówi Kaczyński. I dodaje: marszałek nie może się czuć bezpiecznie!

Jedyną opcją było 300. Niektórzy ludzie nie mogli tego znieść i zastrzelili się. Dwóch facetów zastrzeliło się, bo sobie nie radzili, nie było innego wyjścia. Psychicznie nie radzili sobie z tym, co się tam działo – mówi żołnierz cytowany przez portal o2.pl.

W dalszej części rozmowy Uszakow stwierdza, że to nie tylko strach popycha ludzi do tak radykalnych, ostatecznych wręcz kroków.

REKLAMA

Nasze morale są bardzo słabe również dlatego, że brakuje wody, jedzenia. W czasie inwazji dzieliłem jedną, suchą rację z dwoma kolegami. Ci, którzy tego nie wytrzymali byli zwykłymi facetami, szeregowcami. Jeden z nich kiedy zobaczył, co tutaj wyprawiamy, odszedł na bok i się zastrzelił – twierdzi wojskowy.

20-latek apeluje, żeby młodzi Rosjanie nie zaciągali się do armii. Jego do służby na wojnie popchnęła bardzo zła sytuacja finansowa. Pochodzi z biednej wsi, brak tam wszystkiego, a żołd zarobiony na wojnie miał pomóc mu w utrzymaniu domu i pomocy schorowanym rodzicom.

– Pozwolili mi zadzwonić do matki, kiedy wzięli mnie do niewoli. Powiedziałem jej, że wszystko, co widziała w telewizji jest kłamstwem, ale nie uwierzyła mi. Zapytała, czy jestem pod hipnozą – twierdzi.

źródło: o2.pl

Rosyjska armia w fatalnej kondycji psychicznej? „Zastrzelili się, bo sobie nie radzili. Innego wyjścia nie było”